Strona:Karol Mátyás - Wilija.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiem jest prząść w tych dniach, bo „Pan Jezus po kolędzie chodzi[1].“
Dzieci już od wczesnego rana cieszą się na podłaźnicę. Jest to ucięty w długości 1 do 2 łokci wierzchołek jedlicy, który wieszają u stragarza (t. j. belka, idącego pod powałą przez środek izby) nad stołem wilijnym. Na końcach gałązek tego krzaczka zawieszają pozłacane jabłka i włoskie orzechy, oraz obrazki świętych. Na dwóch najwyższych gałązkach przyczepiają szopkę, sklejoną z białych opłatków, w której wisi na nitce gwiazdka złota, i kolebkę z takichże opłatków sporządzoną, w której spoczywa na sianku wykrojona z opłatka figurka Dzieciątka Jezus. W zaostrzony dolny koniec drzewka wbijają duże jabłko pozłacane, a do jego ogonka przywiązują na nitce sklejony z różnokolorowych opłatków świat o kształcie powszechnie znanym. Okna obu izb chaty (izdebki i piekarni) ozdabiają gałązeczkami jedlicy w formie krzyżyków, wbijając je w kąty szyb od strony zachodzących na siebie listew tak, że te z gałązkami jedlic wyglądają jak cały krzak jedlicy. Gałązki wspomniane nazywają się podłaźnickami. W podobny sposób zatykają podłaźnicki nad drzwiami wchodowemi chaty lub przybijają je do odrzwi, również nad drzwiami stajenki i wrotami boiska, stodoły[2].

Wieczór nadchodzi, a gospodarz, jak poszedł wedle południa do karczmy, tak go do tego czasu nie widać, więc gospodyni idzie po niego i nie raz siłą wydobywa z wesołego grona, które nic sobie nie robi z przysłowia: „pijanyś od wilije!“ A przy pośniku wszyscy być muszą, a jużciż

  1. Gorzyce; gdzieindziej przędą przed zachodem słońca, lub po obiedzie wilijnym, „aby się len darzył“.
  2. Zawada pod Nowym Sączem.