Strona:Karol Mátyás - Wesele stalowskie.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   21   —

Nie záłuj, Marysiu, wiánka ruciänego,
boześ ty dostała Fränusia ładnego.

Szósty tak:

Da moja Marysiu! moje siwe uocy!
pocałuj mie w d..e, jaz ci łeb odskocy!

Siódmy tak:

Staloskie dziewcyny to g...o wártajô,
do mokrzyskiéch chłopców listy posyłajô.

uÓsmy tak:

Mokrzyskie chłopáki nie sô takie głupie,
prześpi sie z niom w nocy, potem jô má...

Dziewiôty tak:

Prześpi sie z niom w nocy i śmieje sie z tego,
a uona tak myśli, ize bedzie jego.

Dziesiôty tak:

Nie turbuj sie, Maryś, boś sie juz wydała,
za dziewieć miesiecy bedzies syna miała!

Na tem weselu, chtóre uopisuje, béło dziesieciu druzbów, to juz wszyscy wyśpiéwali, a tem samem porzôdkiem nastepujô druzki. Starsá druska tak śpiéwá:

Da, moja Marysiu! kontrowałaś[1] z nämy,
juz terá nie bedzies, ino z kobiétämy.

Drugá druzka tak śpiéwá:

Ju sie rozerwała na przystawie grobla,
chtóredy chodziéła Marysia nádobná.

Trzeciá tak śpiéwá:

Da moja Marysiu, nie uuwázáj śjéła!
mám ci já kuonika, bedzies sie woźjéła.

Cwártá tak śpiéwá:

Weź-ze mie, Franusiu, mám majôtek srogi
mám ostu dwie stódół i pokrzyw dwa brogi!

  1. Zn.: towarzyszyłaś. Inaczej mówią: kompaniłaś.