Strona:Karol Mátyás - Motas. Chłop poeta.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   13   —

Teraźniejsze czasy to nie tamte lata,
co żadna u chłopów nie była oświata.

Te żydy pejsate — znowu co innego —
trzymają się ściśle zabobonu swego,
tylko między sobą oni powidają,
że ten swój początek to z Jakóba mają,
modlą się do Boga, by po śmierci zgonie
na Abrahamowem mogli spocząć łonie.

Moskale z Lutrami, nie wiem, zkąd się wzięli,
tylko wiem, że ziemię naszą zagarnęli —
żeby jak najprędzej djabli ich porwali,
by w naszej ojczyźnie już nie panowali.

Polski lud nasz, polska wiara,
cudzoziemcom od nas wara!
Zjedlimy my im, czy wypili,
co nas pod się zagarnęli?!
Bodaj w piekle potonęli!

Jednak pochodzimy wszyscy od Adama,
historya hebrajska tak jest napisana,
ponieważ cały świat od Boga stworzony,
a naród jest na nim różnie podzielony.
Na tem się skończyło me podłe pisanie,
jeźlim w czem uchybił, to przebacz mi Panie!

Nazwałem ten poemacik improwizacyą, bo jest nią rzeczywiście. Motas ułożył go na moją intencyę, w mojej obecności, choć w drugiej izbie, w spokoju, sam na sam — pod wpływem natchnienia.
Że ten grębowski poeta ma i opisowy talent, świadczy następujący utwór poetycki. Ułożył go i poświęcił również mojej osobie, dowiedział się bowiem, że zbieram wiadomości o pamiątkach ojczystych, szczególnie zaś dociekam genezy nazw miejscowych. Najsłabszy to może z utworów Motasa, ale również charakterystyczny.

VII. OPIS »GÓRY TATAROWEJ«.

Niedaleko od Grębowa
jest tam »Góra Tatarowa«,
z dawnych czasów tak nazwana,