Strona:Karol Mátyás - Dramat gminny polski.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ze sie miało na ten cas coś dziwnego zrodzić,
jakiś z otchłań ludzi wyswobodzić,
ale mi sie to ta z pamięci wybiło.

Kuba.

Moze ci sie w nocy co przyśniło?

Dameta.

Albo to tu nowina dopiéro na świecie!
nie myślęz? nie cénięz? we śnie sie mi plecie?

Matys.

Dyć mie to tak zdjeło, jaz mie głowa boli,
bede já miáł z tego na chwile niewoli.
Psez tyle lat pasając kozy i owce nigdy tak nie buło,
co sie teráz a jesce w nocy psytrafiuło;
nieinacéj ucęnię, tylko sie połozę,
a głowe swoją gunią swą psyłozę.
Panie Boze náświętsy rádzze (racz-że) być dziś s nami!
a rac nás więcéj nienawidzac takiemi plagami!

Kuba.

Moiściewy! jak on umze, cóz cenić bydziemy?
jakze go tu a jesce w polu odydziemy?
We dnie sie ubiegał za kozami a w nocy sie stwozył (strwożył?)
dobze bydzie, jeśli go ten strach nie umozy.

Dameta.

Bydzie mu ta jacy srogi ból, toli jesce ziéwá,
dám já mu gozáłecki, niek sobie zaśpiewá.
Bie Matysku wstań a bądź dobréj myśli!
napij sie gozáłecki, a bedzies fńet (wnet) jak inksi.
Boze ci dej zdrowie! Boze dej twojéj torbie!
jak mamy pić, to pijmy, a bydziemy
śmieli, jak przydzie do cego.

Matys (pijany).

Ej! co dobra, jaz po gębie páli.

Kuba.

A musi óna dobrá być, kiej ją Matys kfáli (chwali).

Matys (śpiéwa).

Zonko moja! zonko! zebyś ty wiedziała,
ze já piuł gozáłkę, tobyś ty łajała;
tadi tąm! tadi tąm! tadi tąm!

Dameta.

Toć juz sobie Matysek podpiuł, kie ón śpiéwá sobie,
bądźze dusko Matysku, legnę já psy tobie.
Toć juz braciskowie, toć juz wsyscy śpijmy!