Strona:Karol Kautski - Od demokracji do niewolnictwa państwowego.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przyznaję, że na tym punkcie poczuwam się mocno do winy. Napisałem rzeczywiście nadmierną ilość książek i artykułów, i stary ten nałóg tak głębokie u mnie zapuścił korzenie, iż boję się, że się go już nie pozbędę. Ale bolszewicy zapóżno też odkryli go u mnie, bo dopiero odkąd zacząłem ich krytykować. Do owej chwili utwierdzali mnie jeszcze w tej mojej ułomności, tłumacząc i rozpowszechniając gorliwie moje prace.
Państwowy instytut wydawniczy bolszewicki drukuje i rozszerza jeszcze dzisiaj „nadmierną ilość“ moich książek, Wszystkie moje dzieła ogłoszono jako rosyjską własność państwową.
Równie nowy jak zgorszenie bolszewików z powodu mojej płodności, jest także pogląd Trockiego, że wolność prasy jest przedmiotem zainteresowania jedynie literatów i to z osobistych powodów. Zapatrywanie to przyswoił sobie dopiero od chwili, gdy przestał być literatem, aby zostać ministrem wojny.
W rzeczywistości wolność prasy ma naturalnie tak samo jak inne swobody polityczne, olbrzymią doniosłość dla mas ludowych, dla kształcenia ich i informowania. Mogą one tylko wówczas mieć jasny pogląd na politykę, kiedy prasie rządowej przeciwstawi się niezawisła prasa, która z zupełną swobodą odkrywa wszelkie niedomagania i wszystkie zjawiska życia państwowego może wszechstronnie oświetlać. Zgoła błędnem jest mniemanie, że wolność dyskusji parlamentarnych, swoboda prasy i organizacji konieczne są tylko tam, gdzie proletarjat walczy, tam zaś nie, gdzie proletarjat panuje.
Panująca klasa nigdy też nie jest identyczna z rządem i z jego władzami. Jej także potrzebna jest swoboda krytyki wobec rządu i możność samodzielnego, niezależnego od rządu informowania.
Wskazałem już na to w moim artykule z roku 1917, że zadania nowoczesnego państwa tak są różnorodne, że nie dadzą się należycie rozwiązać drogą czystej biurokracji, bez współdziałania społeczeństwa i jego licznych organizacji, bez możliwie szerokiego samorządu na najrozmaitszych polach.
W znacznie wyższej mierze niż dzisiejszego państwa burżuazyjnego dotyczy to państwa proletariackiego, na które obok starych zadań spada mnóstwo zadań nowych. Tu dopiero najpełniejsza demokracja staje się nieodzowną koniecznością, przedewszystkiem w tym celu, aby zapobiedz wszelkiemu biurokratycznemu skostnieniu, przewlekaniu, powikłaniu i korup-