Strona:Karol Irzykowski - Z pod ciemnej gwiazdy.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się z najskrytszemi myślami, stawiał go sobie za wzór, a wkońcu wywłaszczył siebie ze swego „ja“ i przeniósł je na manekina, zostawiając sobie tylko cząsteczkę tego skarbu w postaci skromnego, dziecinnego „on“. Pytając więc np. manekina o radę, mówił: „on się pyta, co ja myślę“, „on jest głupi, ja jestem mądry“, „on podziwia moją apatję“ i t. d. To przesunięcie się osobowości miało ten skutek, że Mojski żył i czuł już tylko jako trzecia osoba, podczas gdy jego kauczukowe „ja“, mające go za podnóżek, gdzieś tam w czwarty wymiar rozrastało się i olbrzymiało, zawadzając swobodnym ruchom Opatrzności.
Tak żyli obaj razem, pan i sługa, wznosząc się w coraz wyższe misterja pogardy dla świata. „On“ dostarczał „mi“ materjału. I tak ile razy przyszedł do Mojskiego ktoś obcy, wikłał go Mojski w rozmowę, wśród której zachowywał się tak, jak się zachowujemy wtedy, gdy djalogu słucha uważnie trzecia osoba; uśmiechał się tajemniczo i porozumiewawczo spoglądał w stronę zasłony namiotu — tam zaś ten ukryty manekin podsłuchiwał rozmowę i napawał się głupotą i szelmostwem, rzekomo bijącem z odpowiedzi, jakie niepodejrzewający tej wyższej krytyki przybysz dawał na zdradliwie naiwne pytania Mojskiego.
Innym razem sam zamówił sobie dziewczynę, która przyszedłszy, zaczęła się umizgać i przymilać do lali, wysuniętej na środek pokoju. Milczenie i bezwładność pana, siedzącego na fotelu, z początku nie zraziły dziewczyny, myślała, że to taki klient, który z żartów chce udawać umarłego, aż gdy jej umizgi stały się więcej obcesowemi, przestraszyła się nagle, wydała okrzyk przeraźliwy i wybiegła. Mojski ukryty był podczas tej sceny w namiocie; teraz puścił się za nią w pogoń, aby jej