Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/516

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

końcu autor nawet i te drugie przekonania ujmuje w cudzysłów, przeto można powiedzieć, że „Marya Dunin“ jest palimpsestem do kwadratu.
Przedewszystkiem „Marya Dunin“ napisana jest w charakterze opowiadającego, z którym autor się nie solidaryzuje, owszem stara się go tak skompromitować, jak on kompromituje Maryę Dunin. Bohater mój, archeolog, i jak się z przypadkowego niby napomknięcia dowiadujemy, doktor, opowiada swoje przygody źle i fałszywie, opuszcza czasem najważniejsoe szczegóły, przemilcza lub przekręca wszystko, coby nań mogło rzucić niekorzystne światło, chociaż wciąż mimo zastrzeżeń zdradza się i z zawiścią do Maryi Dunin i z różnymi nieładnymi przymiotami. Tu jest też źródło wielu jego sprzeczności z sobą samym. Raz np. powiada, że Marya była prześliczna, zaraz potem to cofa, osłabia, wkońcu jest łaskaw przyznać, że „pierwsze wrażenie było istotnie bardzo silne“. Sam zmysłowy i lubieżny, zarzuca Maryi, że mówiła rzeczy „dwuznaczne“ (ust. II.), a potem (w ustępie V.) pokazuje się, że ona nie miała pojęcia o tem, o co on ją podejrzywał. Maryę chciałby przedstawić jako dekadentkę, jako okaz patologiczny, aby się przytem popisać swoją trzeźwością i rozsądkiem; jest to zarazem jego sposób ratunku, i on bowiem później radby brać udział w tem dziwnem życiu, do którego należy Marya Dunin. Spotyka go los, zapowiedziany we śnie w ust. I.: że goni za głową bez ciała, głową, która wypowiedziała tajemnicze słowa. Jego własną winą jest, że nie dorósł do snów Maryi Dunin, nie miał w sobie analogicznego żywiołu i zaraz z samego początku nie docenił jej, gdy miał sposobność stać się jej partnerem. Stąd jego nienawiść. W ust. III. wspomina o patologicznym podkładzie jej snów, lecz jest łaskaw pominąć tę