Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/474

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i przytoczył tyle ważnych choć na pozór drobnych okoliczności, żem cofnął swój zarzut, może i niecałkiem mylny ale za ciasny, za ryczałtowy. — Inny mój znajomy jest niepunktualnym i niesłownym, ale broń Boże mu to powiedzieć: wpada w gniew i broni się tak wymownie, że musi się uwierzyć, iż on każdym razem ma inny bardzo ważny powód rzekomej niesłowności. — Proszę mi też pokazać polityka, któryby poczuwał się do nazwy „szowinista“ i każdego zarzutu szowinizmu nie potrafił illustrować po swojemu, wykreślając misterną, obliczoną na milimetry granicę między patryotyzmem a szowinizmem. A w procesach o tzw. sprzedaż przekonań, jak często dochodzi rozprawa do bezimiennych atomów, które się odważa na szalce wagi aptekarskiej, a które przecież przez biedny sąd nazwane być muszą! W niedawno odbytym we Lwowie procesie o rozruchy robotnicze, podczas których wojsko użyło broni palnej, doszła rozprawa do takich atomów: Żołnierz P. maszerując, kopnął jakąś kobietę — przypadkiem? umyślnie, korzystając z nastroju ogólnego rozjątrzenia? — tu atom. Robotnik S., ujmując się za uderzoną, beszta żołnierza (podobno i policzkuje), aresztują go, robotnicy odbijają, stąd fatalne następstwa. Ale dlaczego ujmuje się? czy z rycerskości? z dobrego serca? czy korzysta z pretekstu, aby dać upust swej awanturniczości (garderoba duszy)? Tu psychologiczny atom, nad którym sąd już nie panuje.
A jeżeli poezya jest antycypacyą spełnienia najwyższych pragnień praktycznych, jeżeli jest najpraktyczniejszą sztuką i — nauką, inżynieryą rzeczywistych zamków na lodzie i błękitnych mostów między ludźmi, to w takim razie...