Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wewnetrzych z zewnętrznemi, wówczas powstają dowolności, kontrabandy, żeglowanie pod cudzemi flagami.

To też w toku mojego studyum okazywało się nieraz, że słowa: miłość, wierność, w praktyce są formą na różne treści, tak samo: podziemne życie, rozpacz, żal, tęsknota, smutek itd.[1] Stosunek Strumieńskiego do Angeliki na przykład możnaby nazwać na ogół miłością, a jednak widzieliśmy, że już za życia Angeliki miłość ta wartą była cudzysłowu (jak wykrył rozdz. XI.), składała się z różnorodnych części, których wogóle sumować z sobą nie można. Były tam zmysłowość, przyjaźń, wzajemna poręka egoizmów, eksperyment, ambicya, robienie miłości — chociaż i to są też znowu słowa, znowu błędy i jednostronności. — Co do wierności, to już poprzednio, omawiając sposób zespolenia jej ze zdradą, pokazywałem, na jakie manowce prowadzi to krępujące pojęcie. Czy Strumieński był wiernym? Takby można powiedzieć ogólnikowo, możnaby nawet napisać romans, w którymby się wykazywało, że Strumieński wśród pokus zachował wierność mimo pozoru niewierności, podobnie jak były romanse wykazujące, że jakiś człowiek, którego miano za złego, był w gruncie rzeczy dobrym, gdyż jego „złość“ była tylko formą objawiania się „dobrego“ — byłaby to jednak dopiero druga faza różniczkowania się pojęć, faza przejściowa do teoryi bezimienności, — a i ta teorya ma również wartość tylko jako sito kontrolne. — Albo np. „zazdrość“ u Oli! — Zauważyć tu także muszę dla usunięcia nieporozumień, że powyższych wywodów nie można brać tak, jakobym ja przeprowadzał np. analizę pojęć miłości, zazdrości lub wierności. Sama chęć takiej analizy jużby była błędem; skoro bowiem miłości niema, więc nie można też jej

  1. Jean-Paul w dziełku „Kapelan Schmelzle“ próbował pokazać w tchórzostwie punkt, w którym ono jest właściwie męstwem, ostrożnością, wynikiem silnej wyobraźni. — Bardzo dobrym tematem byłoby pokazać na jakimś wypadku przeróżne fale psychiczne, przepływające pod słowem „wdzięczność“, tak np., żeby się ona stawała nawet niewdzięcznością. Nb. dopiero potem po-kazałoby się, ileby się zostało z tego tematu, powziętego a priori, gdyby się go chciało zamienić na mięso rzeczywistości.