Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niż na seryo. Czuła, że Strumieński niektóre szczegóły rozmowy adresuje do niej, obawiała się prawie, że on może tylko na żart i z ironią umizga się do Berestajki, jego umizgi bowiem i powodzenie chwilami czyniły go w jej oczach imponującym i pięknym; zazdroszcząc w ten sposób, miała przyjemność w zazdrości i rozkoszowała się swoją ukrytą do niego miłością.
Wszystko to odbywało się na tle oficyalnego fabrykowania sobie wrażeń z rozmaitych rzekomo pysznych krajobrazów, tudzież rozmów o sztuce budowniczej, dramatycznej, aktorskiej, fotograficznej itd. Oglądano pałac, Jelonek fotografował go, zachwycając się po blagiersku jego położeniem, fasadą itp. Każde się popisywało, czem miało. Wzięto się potem do gry w lawn-tennisa: Strumieński z Rosyanką po jednej, Ola z Jelonkiem po drugiej stronie siatki. Strumieńscy grali bardzo dobrze, Jelonek licho, aktorka nie umiała wcale i dopiero teraz z zapałem się uczyła. Wskutek tego Strumieński miał z nią zabawę, Ola zaś miała uciechę, że „my oboje tak dobrze gramy i aż się popisujemy“, uczuła miłą sobie wspólność ze Strumieńskim i objawiła to nieznacznym wykrzyknikiem, który Berestajka dobrze sobie spamiętała.
Mówiono potem o sportach. Jelonek opowiadał, dlaczego porzucił rower — jako niezdrowy a zarazem nieszlachetny wynalazek, świadczący o skarleniu ducha. Berestajka, aby dać próbkę swej ekscentryczności, zaproponowała Strumieńskiemu wyścig konny do niedalekiej grupy skał o szczególnej formacyi, zwanych tam Organami. Strumieński siadł na wierzchowca Jelonka, wnet jednak zmiarkował, że to niema być wyścig na seryo. Dał się z początku daleko wyprzedzić, potem ona widząc, że Strumieński ją niebawem doścignie, z przekory, zamiast na most; skierowała z drogi w bok do Wontoku i wje-