Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tów może być takim wytworem, jak to widzieliśmy u Strumieńskiego.
Z prawdziwą przyjemnością kreślę historyę literackich kłopotów i cygaństw Gasztolda. Życzę jak najwięcej takich kłopotów wszystkim „poetom“, życzę im, żeby się gięli, męczyli i samobójstwa popełniali pod grozą własnych chimer estetycznych! Pium desiderium moje — ale wszakże oni są pod strażą B. W. D.
Dalsze większe zmartwienie miał Gasztold z następującym dylematem: Napisał dzieło, w którem miłość odgrywała rolę jego zdaniem za wielką, w którem bohater do spraw erotycznych przywiązywał za dużo wagi; obawiał się więc popaść w podejrzenie, że on, autor, solidaryzuje się z takim rozlazłym, kochliwym bohaterem. Bo Gasztold był przymusowym zwolennikiem antidekadenckiej nagonki, w której pętach widzieliśmy już Strumieńskiego (por. str. 169. i dalsze); zdrowotne i siłowe szablony współczesne imponowały mu tem bardziej, im bezlitośniej obchodziły się z jego skrytemi sympatyami. Znał także Gasztold różne sławne przykłady otrzeźwienia się w literaturze, które mu imponowały i które naśladować, cytować uważał za swój obowiązek, zwłaszcza, gdy taki przykład był mu przeciwko komuś na rękę, choćby przeciw niemu samemu. Ale podczas gdy otrzeźwienie się u owych koryfeuszów poezyi, których Gasztold obrał sobie za wzór, przychodziło dopiero jako naturalna ewolucya po okresie rzeczywistej burzliwości i szczerych próbach brania wszystkiego na gorąco, wywołanych nieznajomością proporcyi świata: Gasztold w swojem dziele antycypował wyniki takiego rozwoju[3], korzystał z ich imponującego pozoru, a ponieważ równocześnie nie otrząsnął się jeszcze z młodzieńczych szaleństw, więc pozwolił sobie niejako na kopnięcie samego

  1. Oto cytaty z tej powieści, które mogą, być także przykładami do sprawy poruszonej na str. 456.: „Jakiś smutek nieokreślony wkradł się do duszy S.“ „Zdawało się, że całe złoto jesiennego słońca zbiegło się w jej płowych włosach“ „Przygnała mię tu jakaś wyższa moc“ „Trawy szumią jednostajnie, niby jakiś cichy wtór do wielkiej symfonii jesiennej“ „...konał ów wieczny, adamowy bunt męzki“ „(służąca) ...sięgała chwilami prostem, brutalnem spojrzeniem aż do dna skomplikowanej duszy swej pani“ „...przejeździł pół świata, zostawiając wszędzie cząstkę swej wrażliwej, miękkiej duszy“ „nerwy poszarpane na strzępy“ „przebijała się w nim prawdziwie słowiańska miękkość charakteru“ „Wisiało w powietrzu coś ciężkiego i duszącego... a jakaś wyższa moc przykuwała do miejsca“ „wszystkiemu winna ta przeklęta do wszystkiego wtykająca swój nos analiza“ „Rodzice zacni, prości, szczerzy, jakby zupełnie nie odbiło się na nich kilka tysięcy lat kultury“ (por. „Pałuba“ str. 207. w. 20. i n.), „Noc była gwiezdnem migotaniem gwarna“ „Nagle stało się we mnie coś dziwnego“, „Odwieczna modlitwa do kobiety...“ „Uczuwał jakiś wewnętrzny przymus...“ „S... analizował każdą myśl, każdy poryw, każde drgnienie Psychy“ (mamy to wierzyć autorowi na słowo, bez dowodów), „...otrząsał się z łachmanów powątpiewań, goryczy, przerafinowania i odczuwał znów wszystko z siłą i prostotą pierwotnego człowieka“ „obrzucił Emę tem specyalnie męzkiem obnażającem spojrzeniem“ (z tym frazesem można się bardzo często spotkać), „zdolna bestya tylko straszny leń i narwaniec“ „szczęścia dla dusz takich jak nasze — znękanych, bez- domnych“ „wzrok jego gasł, jakby w nim dogorywała dusza“ „...o literaturę, dzisiejszą, chorobę wieku“ „S... powtarzał: a my co? komedyanci, marne robaki,...zmarnowaliśmy siebie i drugich“ „kąpał się bezgraniczny, rozpaczny smutek“ „...a to byli ludzie cisi, nieraz zdolni, tylko dziwnie smutni, bezdomni, znękani, przeczuleni...“ „a cały nasz błąd, to dusza smutna, za wrażliwa, prawie kobieca...“. Ta sama naiwność planu pojmowania jest np. u Mirandolli: „My wnuki Braminów z nad Gangi...“
    Jednem słowem Z. bierze na seryo lecz bezkrytycznie wszystko to, z czego ja się śmieję. Nie przypisuję tej powieści większego znaczenia literackiego, lecz korzystam z tego bardzo szczęśliwego trafu, że w niem napotykam niektóre współczesne przesądy intelligentne na kupie: zaiste lepszego przykładu do wiwisekcyi literackiej nawet na obstalunek dostaćbym nie mógł. Muszę jednak dodać, że nie atakuję Z. bynajmniej jako jednostki lecz jako reprezentanta pewnego gatunku pisarzy, a do tego gatunku należą choćby Żeromski i Sienkiewicz. Z. jest tylko wychowankiem tej szkoły zaniedbań intellektualnych w poezyi, która jest w imię Boże naszą polską specyalnością.
    Ciekawe jest to, że Z. zna także tę myśl, iż modną chorobę nerwów, schyłkowość, niezdrowie duchowe można w siebie wmawiać (str. 38. jego książki), a jednak i ta myśl występuje u niego tylko jako szablonik, nie przeszkadzający szablonikom wprost przeciwnym (niepoprzebijane ścianki). Ciekawe jest i to, że bohater jego książki występuje już-to jako analityk, rozumowiec według dawnej recepty, już-to jako subtelniś, czuciowiec, według recepty nowej, chociaż właściwie jedno z drugiem się nie zgadza (patrz „Pałuba“ str. 204. w. 23. i n.).
  2. Szerzej rozwijam to w Szańcu do „Pałuby“.
  3. Wkrótce po napisaniu tego rozdziału „Pałuby“ wy-szło dzieło, które jest klasycznym okazem takiego sposobu powstawania dzieła, jaki dopiero co określiłem. Jest to Zbierzchowskiego powieść „Przed wschodem słońca“. Autor sypie nastrojami, „zdawaniami się“ itp. zabawkami, dopuszcza się elukubracyi fortepianowych za dziesiątym już wzorem, posługuje się najzwyklejszym żargonem poetyckim[1], — a mimo to stara się wyskoczyć ponad siebie i kreśli sytuacyę, w której na Sądzie ostatecznym Bóg pyta:
    „— Kraj, biedny, wyniszczony, żądał od was pracy, tysiące ginęły w nędzy, .... aby w nieszczęściu harto-wały się ludzkie dusze (znany frazes!). Jeślim doświadczał ciężkiemi próbami, to dlatego, aby to co lepsze jak oliwa wyszło na wierzch, aby dać pole do zmagania się, do walki, do czynu. Gdzie byliście w tych chwilach, co robiliście wtedy?
    „A oni (tj. poeci) odpowiedzą wielkim głosem, niosąc pod pachą manuskrypta: — Pisaliśmy!!“
    Musiałem o tem wspomnieć, gdyż inaczej mógłby mnie ktoś posądzić, że ta powieść służyła mi za wzór do rozdziału XII., podczas gdy ona była mi tylko potwierdzeniemmoich myśli, udowodniła mi, że próbując w ten sposób jak u Gasztolda skombinować krążące dziś u nas w powietrzu tematy i idee, byłem blizki prawdy. Zresztą pierwiastki powieści Gasztolda wysnute są po części z innych dzieł, których nie wymieniam, gdyż „Chora miłość“ nie ma na celu szykanować autorów, lecz jest próbą odbudowania genezy dzieł tego rodzaju w związku z życiem. Próba ta należy do kompleksu innej kwestyi pt. „Propozycya poetycka“, którą się żywo zajmuję i o której kiedyś więcej powiem.
    I szczególiku o elukubracyach fortepianowych nie potrzebowałem brać od Z., bo szczególik ten był i jest ogólnie w modzie — może wskutek tego, że w gimnazyach naucza się, iż koncert Jankiela jest szczytem mistrzostwa poetyckiego. Zresztą — kocioł garnkowi przyganiał a oba zasmolone: u mnie są elukubracye malarskie i architektoniczne, tak samo niefachowe.
    „Przed wschodem słońca“ oparte jest zresztą tak jak przeważna część dzisiejszych powieści na podwalinach dualizmu: czyn i myśl. O ile mogę się dorozumieć, to i „WyzwolenieWyspiańskiego jest wysubtylizowaną waryacyą tego samego dualizmu; tak przynajmniej bywa pojmowane. — Ponieważ spotkałem się już parę razy z twierdzeniem, że Wyspiański w „Wyzwoleniu“ zajmuje wobec poezyi to samo stanowisko, co ja w „Pałubie, więc muszę to sprostować. Wyspiański nie walczy z poezyą wogóle jako z pojęciem, owszem sam brnie w niej po pas, ja zaś twierdzę, że „poezyi“ niema, nie było i nie będzie[2]. O ile zaś idzie o zwalczanie tej działalności ludzkiej, która bywa nazywana już-to myślą, już-to poezyą, już-to wyrafinowaniem psychicznem itd.,to stoję po stronie poezyi i wszystkich Płoszowskich na świecie. Umysłowość ludzka prze do tego, że „„poetą““ stać się musi każdy człowiek, to jest bowiem przejściowa forma do wyższych form życia, to jest inżynierya psychologiczna, architektura dla kompleksu α, β, γ... tak jak są inżynierye kompleksu a, b, c... i A, B, C... (hygiena). Myśl jest o wiele ważniejszą niż czyny, — których repertuar jest tylu przymusami ograniczony, i których ostatecznym celem jest zwykle pewien stan myśli.