Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wadził Gasztold jako utalentowanego muzyka, Strumieńskiego (Kromickiego) jako fabrykanta, który wciska się w sfery artystyczne i udaje mecenasa sztuki, aby mieć zaszczyt żyć z artystami. Miał to być typ skończonego filistra — takiego filistra, o jakim się w książkach czyta. Jako bogaty dorobkiewicz żywił Strumieński Gasztolda także pretensye arystokratyczne, lubił wyrzucać pieniądze, hulać, bawić się — „tak, jakby wszyscy jego przodkowie barbarzyńcy po chciwej pracy skupili się w nim, ażeby wreszcie używać“. Miał jednak ów Strumieński mimo pociągu do hulatyki i używania tę nierycerską miarę, która go w sam czas hamowała w wybrykach: przegrywał — ale nie krocie, kochał się — ale nie niszczył zdrowia, pił — ale miał dobrą głowę, a po każdej seryi, złożonej z takich orgii, rzucał się w wir pracy i zarabiał nowe tysiące. Podczas gdy obok niego ci, którzy naprawdę mieli krew błękitną w żyłach, szaleli, marnowali się, tracili majątki, strzelali się lub pojedynkowali, on jeden zachowywał juste milieu, miał instynktowną miarę w walce o byt, zdrowe tempo życiowe zwierzęcia fabrykującego i wzbogacającego się. Gasztold bardzo się cieszył wynalezieniem takich subtelnych rysów dla charakteru swego Strumieńskiego, tem bardziej, że jak sobie mówił, charakter ów nabierał przez to znaczenia „typu“ (awans!) i to typu o podkładzie społecznym, mniej więcej na sposób powieści, jakie się wówczas pisało. — Naturalnie sympatya autora była nie po stronie fabrykanta Strumieńskiego, lecz tamtych, tych „morituri“, którzy ginąc ginęli wspaniale, dawali światu bezinteresowne ogniotryski, marnowali siły swojej — nb. nagromadzonej przez wieki — intelligencyi i swego uczucia na rzeczy niepotrzebne, idealne, jak ci rycerze, co szli na odsiecz Wiedniowi. — Gasztold znajdował się