Ingresa i w owym krajobrazie podmorskim oraz w zamiarze malowania „potwornych piękności“, właśnie z przeciwieństwa do Redona, autora potwornych brzydot.
Jednakże każdy szczegół w hipotezie Strumieńskiego był tego rodzaju, że można go było i tak i owak tłómaczyć. Akuszerka mogła mówić prawdę, a Angelika mogła kłamać, jak to było jej zwyczajem. Nie był też pewnym, czy go pamięć nie myli co do tonu owych słów Angeliki; przytem podejrzywał siebie, że całą, hipotezę nasunęły mu wspomnienia o Robercie, który był garbuskiem. Pomyślał, że dobrzeby może było rozkopać cmentarz i zobaczyć szkielet dziecka, przy tej sposobności dostaćby mógł ów list Angeliki... Ale to było okropne i straszne, trąciło świętokradztwem, zresztą i list i ów trupek były już teraz tak „nieaktualne“. Bądź co bądź żałował, że nie uległ pierwszemu popędowi serca i nie kazał pochować Angeliki w muzeum, gdzie mógł ją wiecznie mieć przy sobie, gdzie byłby może w czasie swojej pierwszej próby w głąb łatwiej porozumiał się z jej duchem... Lecz on niestety pochował ją w grobie familijnym, tak jak przystało na „pana“ Strumieńskiego, jak należało uczynić, żeby sąsiedzi, przyszedłszy na pogrzeb, nie szeptali sobie do ucha o jego dziwactwach (punkt wstydliwy); w grobie familijnym, w którym oprócz starego Strumieńskiego i Roberta żaden umarły nic go nie obchodził, a w którym Angelika była przecież intruzem. To bolało go, zamierzał tedy kiedyś przenieść jej zwłoki do muzeum i wyznaczyć tam także miejsce dla siebie, żeby pokazać Oli... ale to wszystko było jeszcze w dalekiem polu.
Takie było podziemne życie podziemnego życia.