Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pawełka, więcej niż innych swoich dzieci. I w tem był punkt egoistyczny. Po pierwsze: na dzieciach tak przyjemnie widzieć zupełność i nowość swego oddziaływania; po drugie: wskutek łatwo zrozumiałego, po większej części dobrowolnego złudzenia umysłu widział w nim siebie jako dziecko i chciał mu dać wszystkie te dostatki, wrażenia, nauki, pieszczoty rodzicielskie, których sam w swojem dzieciństwie nie zaznał. Używał razem z Pawełkiem rozkoszy swego wychowania, wmyślając się w jego stany, — wracały mu czasy zamierzchłe. Studyował dzieła pedagogiczne, badał go, podsuwał mu różne wyobrażenia i myśli, stosownie do tego, jaki przełom odbywał się w jego własnych zapatrywaniach. Starał się trzymać go jak najdalej od wpływu Oli, który uważał za szkodliwy i ogłupiający, i w tym celu wzbudzał w nim dość świadomie niechęć i nieufność względem matki. To było także powodem niesnasek w łonie rodziny, choć Ola sama wnet wpadła w ton poddawany przez Strumieńskiego i bojkotowała Pawełka, poświęcając swą uwagę i miłość wyłącznie innym dzieciom i tresując je w swoich upodobaniach (czem znowu naśladowała Strumieńskiego). Tak dzieci były żywemi figurkami na tej szachownicy małżeńskiej.
Strumieński w okresie, w którym opętany był jeszcze przez prądy antidelikatne, zamierzał nadać wychowaniu Pawełka zakrój szorstki, angielski, robinzonowy, uniknąć wszystkiego, coby mogło jego umysł zniewieścić; dlatego usuwał także wpływ Oli, której pedagogia polegała na zawijaniu dzieci w futra, dawaniu im łakoci, strojeniu ich i przywożeniu im bezużytecznych a drogich zabawek. Tolerował nawet różne dzikie pociągi u chłopca: bitność, pasyę, okrucieństwo. Pamiętał ze swego własnego dziecięctwa, jak ów ksiądz, któremu słu-