Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie ich płacy, wzajemna kontrola gospodarstw itd. Założenie towarzystwa spełzło na niczem, bo nikt nie myślał o jakiejś czynności na seryo, była tylko okazya do zebrań, do gremialnego pochlebiania sobie, wygłaszania mówek i toastów: „kochajmy się“. Obradowano też nad potrzebą sprowadzenia ruchu ludowego na zdrowe tory — była to narada myszy, chcących kotu uwiązać dzwonek do szyi. Tylko Strumieński przedwcześnie uwikłał się, ratując zbankrutowanego pana X., reprezentanta jowialności, „jednego z ostatnich“.
Ponieważ interesuje mnie głównie historya jednego tylko kompleksu w umyśle Strumieńskiego (dotyczącego Angeliki), przeto nie będę się wdawał w te różne odgałęzienia jego psychiki, z których każde wymagałoby osobnego aparatu analitycznego. Podam tylko dla zaokrąglenia (w życiu niema zaokrągleń) niektóre zmiany a raczej zawody, w które popadł Strumieński wskutek obranego kierunku życia. Zmiany te odbywały się w ciągu kilku lat i wpływały — łączyły się z innymi równoległymi wypadkami, które potem opiszę, gdyż nie zależy mi na utrzymaniu chronologicznej ścisłości. — Najmniej bolały go zawody teoretyczne, bo przecież w jego nowych teoryach było i tak wiele świadomego zmyślenia. Poznał np., że aby być konserwatystą, nie potrzeba mieć doktryn, ale odpowiedni „charakter“ (trudno się posunąć poza to słowo): nie zapatrywanie ale charakter rozstrzyga. Widział takich, którzy wyznając idee, oparte na postępie, szli instynktownie konserwatyzmowi bardziej na rękę niż on; np. Przetocki, który ujadał na cały obóz zacofańców, a w chwilach rozstrzygających milczał i robił to co oni. Strumieński, usiłując oprzeć na podstawach świadomych to, co z natury swej jest ślepe i nieświadome, działał nie wstecznie ale nawet