Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

związku z jego wewnętrznem życiem — póki wreszcie „to“ nie przeszło w stałą dyrektywę jego postępowania.
Dlatego urządził się tak, by było widocznem, iż regularnie co pewien odstęp czasu są godziny, w których pragnie być samotnym i unika towarzystwa Oli. W godzinach tych szedł do muzeum Angeliki, zamykał się tam, spał, czytał książki, palił papierosy, a po każdej takiej pauzie bywał to małomowny i opryskliwy, to smutny i ponury. Naśladował nawpół rozmyślnie swoje własne dawne usposobienie z dni żałoby. Kiedy Ola wypytywała go, co mu jest i gdzie się ukrywa, wypierał się niezgrabnie wszystkiego, aż raz powiedziała mu wprost, że on się zamyka w atelier swej zmarłej żony, do którego wszystkim przystępu wzbrania, i tam oddaje się bezcelowym wspomnieniom lub studyuje jej szalone obrazy. Powinienby się przecież opamiętać i zwierzyć swojej Oli z żalu i z cierpień, ona mu przecież tego bolu nie ukradnie i potrafi być jego powierniczką, jak jest jego żoną. Strumieński czuł stereotypowość tego współczucia, nie chciał więc odrazu skwapliwie uledz, lecz być wprzód kilka razy proszonym, aż się ujawni szczerość jej chęci. Spochmurniał więc tylko i starał się zbyć ją kilku słowy, mówiąc, że jej domysły są tylko w części trafne, że on jej kiedyś wszystko wyjaśni, teraz jednak wiąże go przysięga (kłamał), której złamać nie może. Co zaś do tego domku, to Ola, jeśli chce być grzeczną, nie powinna mu robić przykrości i stawiać żądań, którychby potem sama żałowała, tem bardziej, że ów pokój przedstawia właściwie tak mało tematu dla ciekawości, zresztą tam jest tak zagracone, taki nieporządek itd.
Ola, zaintrygowana taką odprawą, na razie umilkła, lecz potem ustawicznie nalegała na męża to prośbami,