Strona:Karol Irzykowski - Pałuba Sny Maryi Dunin.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doki niż sądzi, że Gasztold ją tylko terroryzuje. Strumieńskiego wzruszały te objawy lgnięcia do niego, tem bardziej, że i on jeszcze pierwej, mimo swej rezygnacyi, odczuwał już z powodu niej pewną zazdrość i ukłucia w sercu. Również i to zawiązywanie się uczucia poza wiedzą Gasztolda miało swój urok. Jednakże Strumieński, zapoznawszy się bliżej z atmosferą całego domu, nie ufał Oli. Wprawdzie każde zetknięcie się z nią, zwłaszcza z początku, wywierało nań niespodziewane pewne fizyczne wrażenie, w którem nie było nic lubieżnego, ale to wrażenie właśnie, przyspieszając tempo jego wyobraźni, wzbudzało wnet silne wspomnienia o Angelice. Wówczas stawał się nadal poważnym, urzędowym i chłodnym, a przyczyniały się do tego także ataki Gasztolda, o których zaraz opowiem. Ola coraz więcej przechylała się na stronę Strumieńskiego, który, nawiasem mówiąc, dosyć jej się podobał. Jego pełne rezerwy zachowanie się przypisywała wyłącznie melancholii po samobójstwie żony, a w swoim panieńskim pamiętniku zapisała: „Serce me zapragnęło zanurzyć się w głębinach tego tajemniczego smutku“. Wreszcie na widmo Puttkamera była prosta rada: wyrugowała je, nadając Strumieńskiemu inną wygodniejszą dla niej wartość literacką, mianowicie Ohnetowskiego „Właściciela Kuźnic“.
Gasztold poznawał się na mimowolnej taktyce sercowej Strumieńskiego i starał się demaskować go przed Olą, zupełnie jednak bezskutecznie, gdyż Ola właśnie korzystała z tych demaskowań, aby Gasztolda — niby dopiero dlatego — „przestać lubić“, a raz nawet wyraziła mu swoją pogardę. Zdarzało się też często, że Gasztold wyciągał Strumieńskiego na rozmowy o sztuce, aby mu dać sposobność do zblamowania się, jednakże Strumieński, biorąc udział w takich dysputach, nie omie-