Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tkniętą coprawda puszkę z maścią, miseczkę z proszkiem sandałowym, naczynie z wonną wodą, oraz spodeczki z korą cytrynowego drzewa i betelem. Na ścianach spostrzegam wieńce z żółtych liści amarantu, gitarę.. ach... gdzież to jednak podziała się paleta, która wisiała zawsze na tym oto gwoździu?
Zmieszany, nie wiedziałem co odpowiedzieć, on zaś odnalazł bez trudu paletę i tak ciągnął dalej:
— Cóż to za szkaradny czarownik utrwalił na tem oto drzewie, przy pomocy magicznych sztuczek, wizerunek zabawiającej się piłką dziewczyny? Wszakże niedawno paleta była czysta, sam ją zawiesiłem na ścianie. O... jest to zaiste dzieło szatana, który chce oplatać zaraz zpoczątku zmysły młodego ascety. Albo może uczynił to bóg jakiś? Wiadomo, że bogowie lękają się potęgi ascetów. Żarliwość twoja jest tak ogromna, że spłonąć od niej mogą lasy Vindhji, zaś bezmiar twych zasług może wyprowadzić z równowagi osiedle niebian. Ha... wiem już czyje to dzieło! Dokonał go bóg niewidzialny, władający kwietnemi strzałami, mający rybę w herbie... tak jest, to Kama, bóg miłości, od którego wywodzi się imię twoje... Tak, dostrzegam to jasno, widzę ponadto, że użył za pokusę Vassitthi, córki bogatego złotnika tutejszego.
Na dźwięk imienia ubóstwianej, posłyszany poraz pierwszy, serce zaczęło mi bić gwałtownie i twarz moja okryła się bladością.
— Widzę — zauważył żartowniś — że cię, przyjacielu drogi, wielkiego nabawiły strachu sztuczki owego czarownika Kamy. Musimy też w istocie uczynić coś, by ujść jego szatańskim zakusom. Przyda się tu rada kobieca. Pokażę ten portret ukochanej mej Medini, siostrze mlecznej pięknej Vasitthi, która