Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

są im bliżsi i tworzą wraz z nimi grupę oddzielną. Obok tej grupy istniały grupy inne, tworzące razem układ gwiezdny. W dalach przepastnych błyszczały coraz to inne układy, tworząc złańcuchowanie układów, poza którem istniały coraz to nowe złańcuchowania, pierścienie łańcuchów i sfery pierścieni łańcuchowych.
Kamanita i Vasitthi kierowali harmonijnym lotem swej gwiazdy podwójnej pośród gwiazd pojedyńczych i wielokrotnych swej własnej grupy, trzymając się w tym ściśle unormowanym tanie tak, by nie zbliżyć się nadto, ni nie oddalić od sąsiadów, przyczem ogólna sympatja podawała wszystkim kierunek i tempo ruchów. Wytwarzało to rodzaj zbiorowej woli, która kierowała całą grupą w locie pośród grup innych całego układu, zaś układ poruszał się znowu na tych samych zasadach pośród zrzeszeń swego typu.
Owo partycypowanie w niezmiernym tańcu przestrzennym ciał niebieskich, ten wzajemny, wspólny i nieskończenie wielokrotny ruch, było to ich życie zewnętrzne, społeczne, a jednocześnie, przenikająca wszechbyt i obejmująca wszystko miłość bliźniego.
To, co tutaj jest harmonją ruchów, przedstawia się bogom niższym, pod poziomem bogów gwiezdnych istniejącym bogom jako harmonja dźwięków. Duchy niebiańskie raju zachodniego, biorąc w tej harmonji udział, naśladują ją w akordach muzycznych, a poszczególne dźwięki dochodzą czasem aż do ziemi, ale tak cicho i niewyraźnie, że słyszą je jeno święci mężowie boży. Jasnowidze wspominają tajemniczo o tak zwanej harmonji sfer, zaś wielcy muzycy naśladują to, co pochwycić zdołali w chwili natchnienia i muzyka taka zachwyca ludzi. Stosunek, w jakim stoi byt realny do złudy onych bytowań coraz to nikłej szych, jest miaro-