Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na ludzi, których spotykał, przewracał małe dzieci, potykał się o schody i barjery, jakby niedowidział, aż Hiob spojrzał zpodełba i powiedział:
„Jak się pan ma, panie Weller!“
„To on!“ zawołał Sam i doszedłszy do tego przeświadczenia, uderzył się rękami po udach i wyraził swe uczucia długiem i donośnem gwizdnięciem.
„Bardzo się zmieniłem, panie Weller!“ rzekł Hiob.
„I mnie się tak zdaje“, odrzekł Sam, z nieukrywanem zdziwieniem przypatrując się łachmanom Hioba. „Ale to zła zamiana, jak powiedział chłop, gdy dwa podejrzane szylingi i sześć pensów drobnemi dostał za dobre pół korony“.
„Ma pan słuszność“, zawołał Hiob, pochyliwszy głowę. „Ale minął czas udawania. Łzy, panie Weller“, dodał z wyrazem chwilowej złośliwości, „łzy, to nie jedyny i nie najlepszy dowód nieszczęścia i bólu“.
„O, pewno!“ zauważył Sam dobitnie.
„Można wywołać sztucznie“, ciągnął Weller.
„Bardzo słusznie. Są osoby, które mają zawsze łzy w pogotowiu i mogą wyciągnąć czop od nich, kiedy im to na rękę“.
„Tak, ale są rzeczy, których udać nie łatwo, panie Weller, a zbyt bolesny to proces, gdy się je chce sztucznie wywołać “.
To mówiąc, Hiob wskazał na swe blade, zapadłe policzki i odsunąwszy rękaw, odkrył ramię tak wychudzone, iż zdawało się, iż złamie się za lada dotknięciem.
„Cóżeś ty robił?!“ zawołał Sam, cofając się.
„Nic“, odparł Hiob.
„Nic!“
„Już od wielu tygodni nic nie robię... a jem i piję niemal tyleż“.
Sam powiódł wzrokiem po przezroczystej twarzy Trottera i po całej tej nieszczęśliwej postaci, a potem, pochwyciwszy go za rękę, począł ciągnąć żywo za sobą.
„Gdzie mię pan ciągnie!“ jęknął Hiob, napróżno usiłując wyrwać się z potężnych rąk swego niegdyś nieprzyjaciela.
„Chodź! Chodź!“ powtórzył Sam, nie dając innych wyjaśnień, a po chwili, gdy stanęli przed bufetem, zamówił kufel porteru.
„Teraz“, powiedział, „wypij mi to do ostatniej kropli i przewrócić kufel do góry dnem, bym się przekonał, żeś zużył całe lekarstwo“.
„Ależ, kochany panie Weller“, sprzeciwiał się Hiob.
„Pij!“ krzyknął Sam rozkazująco.