Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fartuszkowi, z o wiele większem zajęciem, niż miała po temu powody.
„Powiedz mu niech zaraz przyjdzie!“ powiedział pan Pickwick.
Mary, najwyraźniej bardzo zadowolona, wybiegła z pokoju.
Pan Pickwick przeszedł się parę razy po pokoju, gładząc podbródek, potem powiedział do siebie głosem melancholijnym i łagodnym:
„Ha! Będzie to najlepsza nagroda za jego wierność. Niech tak się stanie, w imię Boże. Taki już los starych kawalerów, że muszą patrzeć, jak osoby otaczające ich, zawierają inne związki i oddalają się. Nie mam prawa żądać, by ze mną stało się inaczej. Nie, nie!“ dodał weselej, „byłoby to egoizmem i niewdzięcznością. Powinienem się cieszyć, że mi się nadarza sposobność, by się nim zająć. Bardzo się cieszę“.
Pan Pickwick był jeszcze pogrążony w tych rozmyślaniach, gdy zapukano do drzwi trzy czy cztery razy, zanim pukanie usłyszał. Filozof szybko usiadł, przybrał natychmiast wesołą twarz, i zawołał:
„Proszę wejść“.
Po chwili ukazał się Sam Weller, w towarzystwie swego ojca.
„Cieszę się, żeś powrócił, Samie. Jak się pan ma, panie Weller?“
„Bardzo dobrze, dziękuje panu“, odrzekł wdowiec. „Spodziewam się, że i panu dobrze się wiedzie?“
„O, doskonale! Dziękuję panu“.
„Chciałbym pomówić z panem parę słów, jeżeli może mi pan udzielić jakich pięciu minut“, rzekł pan Weller.
„Dlaczegożby nie?“ rzekł pan Pickwick. „Samie, podaj ojcu krzesło“.
„Dziękuję ci, Samiwelu, mam już“, rzekł pan Weller, biorąc sobie krzesło. „Bardzo dziś mamy piękny dzień“, dodał stary gentleman, kładąc kapelusz na podłodze zanim usiadł.
„Bardzo piękny, jak na tę porę“, odpowiedział pan Pickwick.
„Prześliczna pogoda, dawno takiej nie pamiętam“, zaczął znów pan Weller. Doszedłszy do tego punktu rozmowy, dostał gwałtownego napadu kaszlu, a gdy ten ustał, zaczął głową i mruganiem dawać znaki, to groźne, to błagalne, swemu synowi, który uparcie ich nie dostrzegał.
Pan Pickwick, zauważywszy, iż stary woźnica jest zakłopotany, udał, iż bardzo jest zajęty rozcinaniem kart jakiejś