Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dając w ten sposób do zrozumienia, iż dość mu już zabrano czasu, pan Snubbin stał się znowu bardzo roztargniony, popatrzył przez chwilę przez lornetkę, potem skinął lekko głową i zajął się robotą leżącą przed nim. Była to szczególnego rodzaju sprawa; nieskończony proces, wytoczony przez osobę, zmarłą w zeszłym jeszcze wieku, o zamknięcie pewnej ścieżki, wiodącej do miejsca, skąd nigdy nikt nie wracał i dokąd nikt nigdy nie chodził.
Pan Phunky nie chciał nawet słyszeć o tem, że mógłby przejść przez jakiekolwiek drzwi przed panem Pickwickiem i jego adwokatem, upłynęło więc sporo czasu, zanim doszli do skweru. Doszedłszy tam, przechadzali się dość długo, roztrząsając sprawę. W rezultacie doszli do przekonania, że trudno przewidzieć, jak wypadnie wyrok; że nikt nie może nic powiedzieć, jak się sprawa skończy, nim się sprawa zacznie; że to wielkie szczęście, iż ubiegli przeciwną stronę i pozyskali dla siebie mecenasa Snubbina. Pozatem mówili wiele innych rzeczy pełnych zwątpień i pociech, jak zwykle w takich chwilach.
Pan Pickwick rozbudził Sama, który spał od godziny. Pożegnawszy Lowtena, skierowali się do City.

Rozdział trzydziesty drugi,
opisujący o wiele dokładniej, niż to kiedykolwiek czynił sprawozdawca dworski, przyjęcie kawalerskie, jakie urządził pan Bob Sawyer w swojem mieszkaniu w Borough.

Spokój i cisza, cechujące okolice Lant Streete na przedmieściu Borough, napełniają duszę pewnym rodzajem słodkiej melancholii. Widać tu zawsze pełno napisów „do wynajęcia“; przy tem chodzi tu o boczną ulicę, zawsze otuloną w miły mrok. Domy przy Lant-Street nie można wprawdzie nazwać rezydencjami w ścisłem tego słowa znaczeniu. Ale jeżeli kto życzy sobie usunąć się od świata i wszystkich jego ponęt zabezpieczyć się przeciw wszystkiemu, coby mogło zachęcać do patrzenia przez okno, to najusilniej polecilibyśmy mu wynająć mieszkanie przy Lant-Street.
Szczęśliwe to ustronie zamieszkałe jest przez praczki, kilku introligatorów, dwóch czy trzech agentów urzędu licytacyjnego, wielu pomniejszych urzędników z doków, kilka szwaczek i tyluż krawczyków. Większość tubylców wykazuje dużą skłonność do wynajmowania pokojów umeblowanych i poświęca się zdrowemu i wzmacniającemu zawodowi klepania biedy. W martwej przyrodzie tej okolicy na uwagę zasługują zielone okiennice, napisy: „Do wynajęcia“, miedziane blachy nad drzwiami i rączki do dzwonków z tegoż samego kruszcu. Główne okazy królestwa zwierzęcego stanowią chłopcy z szynkowni, handlarze sprzedający ciasta