Przejdź do zawartości

Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzucił na stolik przy łóżku bilet i wyjął z kieszeni złotą wykałaczkę do zębów.
„Moje nazwisko jest Namby“, mówił następnie dalej, podczas gdy pan Pickwick wyjmował z pod poduszki okulary i zakładał je na nos; „Namby, aleja Bell, ulica Coleman“.
W tem miejscu Sam, który na chwilę wpadł w prawdziwe osłupienie, począł mocno wpatrywać się w kapelusz, którego pan Namby nie zdjął, wkońcu zaś zapytał:
„Czy pan kwakier?[1]
„Zaraz dowiesz się, kim jestem“, odrzekł oburzony oficer. „Nauczę ja ciebie z czasem grzeczności“.
„Dziękuję“, odrzekł Sam. „Ja to samo uczynię panu natychmiast“.
To mówiąc, jednem machnięciem ręki wyprawił kapelusz pana Namby na drugi koniec pokoju i to z taką gwałtownością, iż wskutek wielkiego pędu, omal że za kapeluszem nie poleciała i złota wykałaczka.
„Zwracam na to pańską uwagę“, zawołał zbity z tropu oficer, przyszedłszy nieco do siebie. „Zostałem napadnięty w pokoju pana przez pańskiego sługę, podczas wykonywania moich obowiązków służbowych. Biorę pana za świadka!“
„Niech pan niczemu nie przyświadcza“, przerwał Sam; „niech pan mocno zamknie oczy. Chętnie wyrzuciłbym kapelusz za okno, ale nie mógłby już niżej upaść“.
„Samie!“ zawołał pan Pickwick z niezadowoleniem, podczas gdy służący jego robił rozmaite wojownicze gesty; „jeżeli raz jeszcze odezwiesz się, lub jeżeli wyrządzisz najmniejszą przykrość tej osobie, natychmiast cię odprawię“.
„Ależ panie!“
„Milcz i podnieś kapelusz!“

Pomimo surowego zgromienia, Sam stanowczo odmówił podniesienia kapelusza, a ponieważ oficerowi szeryfa było śpieszno, więc wkońcu podniósł go sam. Nie obeszło się przytem bez całego potopu pogróżek, które Sam przyjmował z największym spokojem, poprzestając na zwróceniu uwagi pana Namby na to, że jeżeliby znowu przyszła mu chęć włożenia kapelusza na głowę, to mu go wyprawi do Indyj wschodnich. Pan Namby, mając na uwadze, iż tego rodzaju operacja mogłaby być dla niego czemś niepożądanem, postanowił nie narażać przeciwnika swego na zbyt wielką pokusę, przywołał więc swego pomocnika i wyjaśnił mu, że aresztowanie zostało dokonane i że ma tylko czekać, dopóki pan Pickwick nie ubierze się, poczem wyszedł. Pomocnik

  1. Kwakerowie nie zdejmują nakrycia głowy w pewnych wypadkach w których inni to czynią.