Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Fjoletowy człowiek pochylił głowę w znaczący sposób.
„A czy nie pomyślałeś o tem, mój stary, że byłbyś wielkim łotrem, gdybyś pozwolił swemu panu porwać pannę?“
„Wiem o tem“, odparł Hiob Trotter, wzdychając głęboko, i zwróciwszy ku Samowi zmartwioną twarz, dodał: „wiem o tem i to mi właśnie cięży; ale cóż mam począć?“
„Co począć?“ zawołał Sam: „wyśpiewać wszystko przełożonej pensji“.
„Któż mi uwierzy? Młoda panna uchodzi za wzór rozsądku i skromności: powie, że nieprawda, mój pan powie to samo. Więc któż mi uwierzy? Stracę miejsce i będą mnie prześladować jako oszczercę, lub coś w tym rodzaju. Oto, co na tem zarobię!“
„Jest racja“, mruknął Sam, „jest racja w tem, co mówisz“.
„Gdybym znał jakiego porządnego gentlemana, któryby zechciał zająć się tą sprawą, mógłbym mieć nadzieję, że przeszkodzę memu panu w porwaniu. Ale i tu zachodzi trudność, panie Walker. Nie znam w tych stronach żadnego takiego gentlemana, a gdybym nawet znał, to można stawiać dziesięć przeciw jednemu, że i tenby mi nie uwierzył“.
„Chodź ze mną!“ zawołał Sam, zrywając się nagle i chwytając swego towarzysza za rękę. „Mój pan jest właśnie takim gentlemanem, jakiego potrzeba“.
Po lekkim oporze, Hiob Trotter został wprowadzony do pokoju pana Pickwicka i przedstawiony, po krótkiem streszczeniu rozmowy, którą przytoczyliśmy.
„Przykro mi bardzo, że zdradzam mego pana“, mówił fjoletowy człowiek, przykładając do oka czerwoną chustkę, wielkości około trzech cali kwadratowych.
„Uczucie to przynosi ci wiele zaszczytu“, odpowiedział pan Pickwick. „Ale to jest twoim obowiązkiem...“
„Wiem, że jest to moim obowiązkiem“, odparł Hiob, wielce wzruszony. „Wszyscy powinniśmy się starać spełniać nasze obowiązki, panie, i ja też staram się o to. Ale ciężka to próba, zdradzać swego pana, którego suknie się nosi, którego chleb się je, nawet gdy człowiek ten jest łotrem“.
„Zacny z ciebie chłopak“, rzekł pan Pickwick, bardzo rozczulony, „zacny chłopak!“
„No! No!“ zauważył Sam, z wielką niecierpliwością patrzący na łzy Trottera; „dość już tych wodotrysków, to na nic się nie zdało“.
„Sam!“ zawołał pan Pickwick, tonem wyrzutu; „przykro mi, że tak mało masz szacunku dla uczuć tego młodego człowieka“.