Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiąc, mimo niezasłużonej klęski, następnym razem z całą pewnością odniesie zwycięstwo. Do czego to zmierza nasz nikczemny współzawodnik? I cóżby powiedział na to ten nędznik, gdybyśmy, gardząc, jak on, przyzwoitością, podnieśli zasłonę, która, na szczęście dla niego, kryje brudy jego prywatnego życia przed światem. Coby powiedział, gdybyśmy wydrukowali następujące wiersze, nadesłane nam w chwili, gdyśmy oddawali dziennik nasz pod prasę, pióra jednego z najdowcipniejszych naszych współpracowników?...

Wiersz do miedzianego garnka.

O ty, garnku miedziany,[1] sadzą zakopcony!
Zamiast ślęczyć po nocach nad twą bazgraniną,
Lepiejbyś dopilnował twojej własnej żony,
Która, z biedy, znajduje pociechę jedyną
W tem, że gdy z sąsiedniej wieży,
Zegar północ uderzy,
Wśród ciszy wydzwaniając tink, tinkle, tinkle, tinkle, tinkle,
Miejsce twe przy niej zastępuje.....

„No, i cóż?!“ zawołał pan Pott uroczyście; „co, zbrodniarzu, co, rymuje się z tinkle?“
„Co rymuje się z tinkle?“ przerwała pani Pott, która w tej chwili weszła do pokoju i słyszała tylko ostatnie wyrazy. „Co rymuje się z tinkle? Sądzę, że Winkle“.
To mówiąc, pani Pott uśmiechnęła się z wielkim wdziękiem do wzruszonego pickwickisty i podała mu rękę. Zmieszany młody człowiek miał już zamiar uścisnąć tę rękę, gdy między nich rzucił się oburzony pan Pott.
„Stój!“ krzyknął. „Jeszcze podajesz mu rękę w mojej obecności!“
„Panie Pott!“ zawołała zdziwiona małżonka.
„Kobieto niegodna! Patrz tu! Popatrz tu! „Wiersz do miedzianego garnka...“ to ja! Pani, która znajduje pociechę, to jesteś ty!“
I w gwałtownem uniesieniu, miarkowanem nieco wyrazem twarzy swej małżonki, pan Pott, rzucił jej pod nogi numer „Niepodległości“.
„I cóż z tego, panie?“ zawołała pani Pott schylając się zdziwiona, by podnieść dziennik, „i cóż z tego?“
Pan Pott wił się pod pogardliwym wzrokiem swej żony. Robił jeszcze rozpaczliwe wysiłki by zebrać całą swą odwagę, ale napróżno.

Gdy się czyta ten krótki frazes: „I cóż z tego?“ ma się wrażenie, iż nie zawiera on nic przerażającego. Ale ton, jakim był wymówiony, wzrok, który mu towarzyszył, zdawały się zapowiadać w przyszłości zemstę, zawieszoną na

  1. Pot znaczy po angielsku: garnek.