Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieszczęśliwa kucharka, wypchnięta naprzód, zrobiła parę kroków, trzymając świecę tak, iż nic nie była w stanie zobaczyć. Następnie oświadczyła, że w ogrodzie niema nikogo i że musiał to być wiatr. Wskutek tego drzwi miano już zamknąć, gdy wtem jedna ciekawska pensjonarka ośmieliła się spojrzeć przez szparę przy zawiasach i krzyknęła okropnie.
W mgnieniu oka kucharka, służąca i jeszcze parę odważniejszych cofnęło się ku schodom.
„Co się stało, panno Smithers?“ zapytała stara panna, podczas gdy rzeczona panna Smithers dostała ataku nerwowego o sile czterech młodych panien.
„Boże! Boże! Kochana panno Smithers!“ zawołało razem dwadzieścia dziewięć pensjonarek.
„Och! Człowiek! Człowiek za drzwiami!“ krzyknęła panna Smithers przerywanym głosem.
Gdy stara panna usłyszała te przerażające słowa, natychmiast wykonała odwrót aż do swego sypialnego pokoju, zamknęła drzwi na dwa spusty, poczem zrobiło się jej niedobrze. Tymczasem pomocnica jej, pensjonarki i służące rzuciły się ku schodom. Nigdy nie słyszano tyle krzyku, nie widziano tylu załamanych rąk i zemdleń. Wśród tego zamieszania pan Pickwick wyszedł ze swej kryjówki i stanął przed spłoszonemi gołębicami.
„Panie! Kochane panie!“ przemówił.
„Ach! Nazywa nas kochanemi paniami!“ krzyknęła najbrzydsza i najstarsza z guwernantek. „Boże! Co za nędznik!“
„Panie!“ wołał pan Pickwick, przyprowadzony do rozpaczy swem trudnem położeniem. „Wysłuchajcie mnie! Nie jestem złodziejem. Wszystko czego żądam, to przełożonej...“
„O! Co za powtór drapieżny!“ zawołała druga guwernantka, „chce panny Tomkins!“
Teraz jęki stały się powszechne.
„Uderzcie na alarm!“ zawołało z pół tuzina głosów.
„Nie! Nie!“ krzyknął pan Pickwick, „spojrzyjcie tylko na mnie. Czyż mam minę złoczyńcy? Drogie panie! Możecie mię związać, zamknąć, jeśli wam się podoba, ale wysłuchajcie co powiem, tylko wysłuchajcie!“
„Jak pan dostałeś się do ogrodu?“ zapytała jedna ze służących...
„Przywołajcie panią domu, a wszystko opowiem, wszystko!“ krzyczał dalej pan Pickwick z całych płuc. „Zawołajcie i uspokójcie się, wszystko usłyszycie!“
Czy to dzięki wyrazowi twarzy pana Pickwicka, czy jego wymowie, czy też nieprzezwyciężonej dla umysłów kobiecych chęci usłyszenia czegoś tajemniczego, tego nie