Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 02.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zastępca pasterza nie zdawał się być zadowolny z przybycia gościa, a gdy przeszedł pierwszy ogień komplementów, pani Weller także przybrała minę, mającą wyrażać, iż chętnieby obeszła się bez tej wizyty. Ale Sam był już tu i nie wypadało go wyrzucać; zaproszono go więc na herbatę.
„Jak się ma ojciec?“ zapytał po chwili.
W odpowiedzi na to, pani Weller podniosła do sufitu ręce i oczy, jakgdyby był to przedmiot za przykry, by o nim można było mówić.
Pan Stiggins westchnął.
„Co się stało temu panu?“ zapytał Sam.
„Boli go postępowanie twego ojca“.
„Naprawdę?“
„I ma słuszność“, rzekła pani Weller z powagą.
Pan Stiggins wziął się do drugiej zakąski i westchnął głośno.
„Okropny to grzesznik“, mówiła dalej pani Weller.
„Naczynie zatracenia!“ zawołał pan Stiggins, ukąsiwszy wielki, półkolisty kawałek z grzanki i głucho westchnąwszy.
Sam uczuł w sobie gwałtowną chętkę dania szturchańca, coby pozwoliło świątobliwej osobie jęczeć z większą słusznością, ale stłumił tę żądzę i tylko zapytał:
„Więc stary zawsze robi swoje?“
„O, tak! Niestety!“ odrzekła pani Weller. „Kamienne ma serce. Co wieczór ten znakomity człowiek... nie marszcz pan brwi, panie Stiggins; zawsze będę mówiła, żeś pan znakomity człowiek... Co wieczór ten znakomity człowiek spędza tu całe godziny; ale to nie wywiera żadnego wpływu na twego zatwardziałego ojca“.
„To szczególne!“ zawołał Sam. „Na mnie, gdybym był na jego miejscu, wywarłoby to wpływ nadzwyczajny“.
„Mój młody przyjacielu“, rzekł uroczyście pan Stiggins, „fakt, że twój ojciec ma serce zatwardziałe. O, mój młody przyjacielu, któż inny mógłby ostać się prośbom szesnastu naszych najmilszych sióstr? Któż inny zamknąćby potrafił uszy na napomnienie, by wstąpił do naszego zrzeszenia, które dostarcza dzieciom murzynów w Indjach zachodnich flanelowych kaftaników i moralnych chustek do nosa?
„Co to jest moralna chustka do nosa? Nigdy nie widziałem takiego sprzętu“, rzekł Sam.
„Jest to chustka, łącząca zabawę z nauką, mój młody przyjacielu; znajdują się na niej wyborne opowiadania, ilustrowane drzeworytami“, odparł pan Stiggins.
„A! Wiem! Wiem! Widziałem to na wystawach sklepowych. Są na nich różne wierszyki, czy tak?“
Pan Stiggins skinął potakująco głową i zabrał się do trzeciej grzanki.