Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pan Pickwick, przerwawszy na chwilę głębokie poszukiwania we wnętrzach pasztetu z gołębi, przyjął propozycję z wdzięcznością...
„Emiljo, moja droga“, rzekła ciotka niezadowolona, „nie mów tak głośno, moje życie“.
„Co ciocia mówi?“
„Zdaje się, że ciotka i ten mały tłusty jegomość chcieliby, by tylko im wszystko było wolno“, szepnęła panna Izabela Wardle do swej siostry Emilji. Potem obie panny poczęły serdecznie śmiać się a stara panna wysilała się, by nadać sobie przyjemny wyraz twarzy, co się jej jednak nie udawało.
„Młode dziewczęta są zwykle takie puste!“ rzekła do Pana Tupmana z miną czułego ubolewania, jakgdyby wesołość była rodzajem kontrabandy i jakby niewolno było nosić jej z sobą bez osobnego świadectwa; ale pan Tupman nie dał odpowiedzi, jakiej żądano.
„Ma pani słuszność“, rzekł, „to bardzo miłe“.
„O!“ zawołała miss Wardle z powątpiewaniem.
„Czy pozwoli pani“, zaczął znowu pan Tupman, dotykając w sposób nadzwyczaj ujmujący lewą swą ręką dłoni ponętnej Racheli, podczas gdy prawa ręka zwolna podawała butelkę. „Czy pozwoli pani?“
„O panie!“
Pan Tupman przybrał postawę jeszcze bardziej ujmującą, miss Rachela wyraziła obawę, by nie strzelano z dział, coby naturalnie znowu zmusiło kawalera do podtrzymywania jej.
„Czy uważa pan, że moje siostrzenice są piękne?“ szepnęła następnie ciotka badzo słodko do ucha panu Tupmanowi.
„Uważałbym je za piękne, gdyby nie było tu ich ciotki“ odpowiedział ugrzeczniony pickwickista, spoglądając namiętnie.
„O! Szkaradny z pana człowiek. Ale doprawdy, gdyby miały nieco więcej świeżości, czyż nie wyglądałyby efektownie... przy świetle?“
„Tak sądzę“, odrzekł pan Tupman obojętnie.
„Kpiarz z pana; domyślam się, co chce pan powiedzieć. Wiem, wiem! Mężczyźni mają szczególny dar dostrzegania wszystkiego! Tak! To prawda! Nie mogę temu zaprzeczyć! Bo niezawodnie, jeżeli jest coś wadliwego w młodej osobie, to trzymanie się pochyło. Często jej to powtarzam, że gdy wejdzie nieco w lata, będzie szkaradna. O! Widzę, że pan jest złośliwy!“
Pan Tupman, zachwycony zjednaniem sobie takiej opinii tak tanim kosztem, usiłował przybrać minę dyplomatyczną i uśmiechnął się tajemniczo.