Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdyby chciał ją powstrzymać — i pozostała. Wdowy, moi panowie, rzadko są lękliwe; tak utrzymywał mój wuj.
„Jestem panu bardzo zobowiązana za jego podchlebne zdanie“, rzekła uśmiechając się, „i jeżeli kiedy wyjdę zamąż...“
„Jeżeli?“ przerwał Tom, spoglądając na nią szelmosko prawym kątem swego lewego oka. „Jeżeli...“
„Otóż jeżeli pójdę zamąż, spodziewam się, że będę miała tak dobrego męża, jak go pan przedstawia“
„To jest Jinkinsa?“
„Ależ panie!“ zawołała wdowa.
„No, no! Nie mów mi pani o nim, znam go...“
„Jestem pewna, iż wszyscy, którzy go znają, nie mogą o nim powiedzieć nic złego“, zaczęła znowu wdowa, nieco zaintrygowana tajemniczą miną Toma.
„Hm!“ mruknął komiwojażer.
Wdowa poczęła przypuszczać, że właśnie nadeszła pora rozpłakać się. Wyjęła więc chustkę i zapytała, czy Tom ma zamiar obrażać ją, czy sądzi, że przystoi jednemu gentlemanowi obmawiać drugiego glentlemana; dlaczego, jeżeli ma co powiedzieć, nie powie tego jej kawalerowi, jak mężczyzna mężczyźnie, zamiast przestraszać biedną kobietę i t. d.
„I jemu powiem parę słów“, odrzekł Tom. „Tylko chciałbym, byś pani przedtem mnie wysłuchała“.
„Dobrze! Mów pan“, odrzekła wdówka, uważnie patrząc mu w oczy.
„Zdziwię panią“, mówił dalej Tom, sięgając do kieszeni.
„Jeżeli tem, że Jinkins nie ma pieniędzy, to rzecz wiadoma — i nie ma pan potrzeby się trudzić“.
„Ba! To jeszcze nic! Ja także nie mam pieniędzy! Ale nie o to idzie“.
„Ach! Mój Boże! O cóż więc?“ zawołała biedna kobieta.
„Nie przestraszaj się pani“, rzekł Tom wyjmując list. „I nie krzycz pani“, ciągnął dalej, powoli rozwijając papier.
„Nie, nie! Tylko pokaż pan“.
„Czy nie zrobi się pani niedobrze i czy nie będzie żadnych podobnych ekstrawagancyj?“ pytał Tom.
„Nie, przyrzekam panu“.
„I nie rzuci się pani do wspólnej sali, by mu powiedzieć słowa prawdy?“ dodał Tom; „bo, widzi pani, nie warto się irytować“.
„Nie, nie, tylko daj mi pan ten list“.
„Oto jest“, odrzekł Tom Smart, kładąc papier na ręce wdówki.
Lamentacje biednej kobiety, gdy go przeczytała, mogłoby przebić kamienne serce. Tom zawsze miał serce czułe, to też zostało przebite na wylot. Wdówka rzuciła się na krzesło i załamała ręce.