Strona:Karol Brzozowski – Poezye 1899.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.




Wieczny mir.

Przez wały chmur,
Tumanem chmur okryty,
Na stromych gór
Wiekowe dumne szczyty
Wstąpiłem pod błękity.
Pode mną grzmią pioruny,
I czarna mgła całuny
Roztacza, kłębi;
Nademną w gwiazd koronie
Spokojnie księżyc płonie
Na jasnéj głębi,
I słyszę głos anioła:
— Na ziemi burze — woła,
Mgły, smutny kir;
Tu, w niebie lśni pogoda, —
Tu światło i swoboda
I wieczny mir!

1849, Szwajcarya.



Do moich.

Dusza poety, jak struna sierota
Grająca kiedyś w wszechharmonii dźwięku,
Na gęśl rozpięta w nieudolnych ręku,
Pomni pieśń nieba — i kona w rozdźwięku!
Dusza poety, jak struna sierota,
Tęskni za cudem cherubinów pieśni;
Szczęsna! jeżeli w téj bezdusznéj cieśni,
Choć jedna czuła zawtórzy istota