Strona:Karol Brzozowski – Poezye 1899.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
24
KAROL BRZOZOWSKI.

„I gdzie potomku pójdziesz Sulejmanów,
Czy żywy skryć się między przodków groby?
Nie! tam nie pójdziesz! twych złotych łachmanów
Strażnicy świętéj nic wpuszczą żałoby.
I czém ty będziesz? — kioczeków nie trzeba,[1]
Gdy Bóg szarańczę ześle zamiast chleba!

„Czy ty żebraczym wspierając się kijem,
Pójdziesz fukarą w twe własne dzierżawy?[2]
Czy się ośmielisz przed ogniskiem czyjem
Wyciągnąć rękę choć po findżan kawy?
Gdy cię spytają: ktoś ty? z nóg się zwali
Twe ciało! — Lecz nie! — tyś nie stary Ali!

„ Tyś nie Bajraktar! Tyś jeszcze gotowy
Przyznać się, nędzny, żeś był Padyszachem!”
I tu Bajraktar zerwał turban z głowy,
Z takim od siebie rzucił go zamachem,
Że się na gałąź zawiesił jodłową
I drżał, jak drżało Bajraktara słowo.

„Słuchaj — rzekł do mnie Bajraktar po chwili —
Czy jemu nigdy nie śni się w haremie,
Ze go jak pisklę z gniazda wyrzucili,
Ze skał wysokich, bez skrzydeł na ziemię
W taką ot gęstwę jak ta, paprociową,
Co go przerosła i siłą i głową!

„Niechże śni sobie o raju owocach
I o zamkniętych w owocu hurysach!
On nie zobczy tego, co po nocach
W starych Ejuba dzieje się cyprysach.[3]
Ja to widziałem, ja, Bajraktar Ali!
I odtąd w głowie téj biednéj się pali!

„Może to kiedy i opowiem tobie,
Przy takiéj wodzie i ognisku takiem.

  1. Kioczek, tancerz za pieniądze.
  2. Fukara, ubogi, żebrak.
  3. Meczet postawiony na grobie Ejuba, wodza Arabów poległego w czasie oblężenia Konstantynopola. W meczecie tym sułtan przypasuje pałasz, wstępując na tron.