Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

synowca, ale wspierać go będę i na przyszłość: ludźmi, pieniędzmi, a jeżli potrzeba i własną osobą, dopóty, dopóki cesarz niepozna kogo obraża i z kim ma do czynienia.“ Takim tonem przemawiała Polska do obcych mocarstw w chwilach harmonii między narodem i królem. Biskup odjechał zawstydzony, wojna toczyła się daléj, oręż polski ciągle okrywał się chwałą, aż nareszcie Krzyżacy, widząc opór nadaremny, prosili o pokój i podpisali go w obozie nad jeziorem Melno, wyrzekając się Żmudzi, oddając Nieszawę, ustępując połowy cła na Wiśle i obiecując zapłacić koszta wojny (1422).
Pokój ten był korzystnym dla Polski, acz się ograniczał na tém, iż Krzyżacy oddali tylko to, co sobie nieprawnie przywłaszczyli, zaprzestawszy wymagać tego, co nigdy nie było w ich mocy. Ktoby się przecież spodziewał, że dla tak chudego zysku Polska odwróci się od Czechów, i zaniedbując wielką myśl słowiańską, poświęci ich zemście niemieckiéj? Tak się przecież stało. Duchowni panowie polscy, widząc, że rzecz z Krzyżakami skończona, i że tém samém zniknął patryotyczny powód do opierania się rozkazom Stolicy Apostolskiéj, zaczęli tém mocniéj nalegać na króla, aby się pogodził z cesarzem. Rzecz tę miał zdecydować synod duchowieństwa w Łęczycy, cytowany przez dziejopisów czeskich[1], lecz pominięty przez Długosza. Zdanie duchowieństwa trafiło i do niektórych panów świeckich, gorliwszych w wierze. Ich polityka znalazła poparcie u innego na wpół pobratymczego narodu, dla którego kwestya zgody króla pol-

  1. Palacki Geschichte von Böhmen III, 3, 304.