Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żącéj o półtoréj mili od Pragi, zamykającéj w sobie archiwa krajowe i insygnia koronne, a trzymającéj się jeszcze strony cesarza. Pomimo atoli nadzwyczajnych wysileń i pięciomiesięcznych szturmów zdobyć jéj niemógł i zagrożony inném niebezpieczeństwem, od oblężenia odstąpił. Wielu z malkontentów, nieprzychylnych Korybutowi za okazywaną energią, korzystając z bezowocnego oblężenia, zaczęło buntować lud przeciwko niemu i wcisnąwszy się potajemnie do Pragi, wznieciło rozruch celem opanowania władzy. Udało się wprawdzie załodze polskiéj jednych buntowników w pień wyciąć, drugich zatłoczyć do więzień, ale Korybut uznał za stósowne porzucić Karsztyn i wrócić do stolicy. W jego obecności powtórzył się rozruch, hersztowie zostali i tą razą śmiercią pokarani; podobne jednak rygory oziębiły ku namiestnikowi polskiemu umysły Taborytów, czyli partyi demokratycznéj w narodzie, tak iż pozostał odtąd reprezentantem partyi umiarkowanej, czyli arystokratycznéj i miejskiéj.

Tymczasem nie tyle jego wyprawa, jak raczéj zbratanie się z Hussytami wznieciło niesłychane gniewy na dworach cesarskim i rzymskim. Cesarz chwycił za swój zwyczajny bicz na Polskę, posłał potajemny rozkaz Krzyżakom, aby, korzystając z wyprowadzenia wojska polskiego pod Korybutem do Czech, wpadli do niéj z nienacka (ex improviso) bez żadnego względu na traktaty i niszczyli ją ogniem i mieczem. Papież Marcin V napisał do Jagiełły powtórny list[1] nieco ostrzejszy niż pierwszy, oświadczając, iż Zygmunt Korybut zawodzi jego na-

  1. Patrz Zbiór Pam. Niemcewicza I 338.