Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

saméj zamienił się w udzielne państwo. Uważał się za Nowe Niemcy (sic), za przedmurze germanizmu przeciw słowianizmowi, za przednią straż prądu na wschód. Polska niemogła z nim postąpić, jak z każdym innym wiecznie nieprzyjaznym sąsiadem, niemogła go pokonać a w razie potrzeby zniweczyć szczęśliwym nawet orężem. Miał bowiem za sobą protekcyą dwóch największych wówczas potęg na świecie, duchownéj i świeckiéj: duchownéj Papieżów, świeckiéj cesarzów niemieckich. Ztąd to Polacy, czy zaczynając wojnę, czy ją kończąc, musieli się zawsze odnosić do medyacyi cesarskiéj i rzymskiéj, a ta wypadała najczęściéj na korzyść Krzyżaków! Rzym karcił niekiedy ich swawole klątwą, zwłaszcza za gwałty przeciw duchowieństwu innéj reguły, ale umieli się od niéj wywijać krnąbrnością, obłudą, przekupstwem, przekonani, że na ich zupełńe zniszczenie Stolica Apostolska nigdy nie zezwoli, a królowie polscy nigdy nieokażą odwagi królów francuzkich. Rzymowi szło zawsze o to, aby zakon nietracił w żadnym przypadku ani piędzi ziemi, jako własności kościelnéj, i stanowił tajemny hamulec przeciw możebnym zachciankom władzy świeckiéj królów słowiańskich. Cesarzom szło o to, aby utrzymywać klin wbity we wnętrzności Polski, jątrzący ciągle zadaną jéj ranę w tradycyjnych germanizmu widokach. Zygmunt cesarz nie krył się bynajmniéj z tą polityką. Sprzedając po bitwie grunwaldskiéj Marchią brandenburgską burgrabiom norymbergskim, zastrzegał im wyraźnie obowiązek osłaniania żywiołu niemieckiego, wkraczającego w dzierżawy