Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przed bitwą pod Grunwaldem zjechało było z wielką pompą poselstwo polskie do Pragi na sąd polubowy w sporze z Krzyżakami o ziemię Dobrzyńską, którego to sądu miał być superarbitrem Wacław IV król czeski, jako cesarz niemiecki. Składali je w imieniu Jagiełły: Wojciech Jastrzembiec biskup poznański, Zbigniew z Brzezia marszałek nadworny, Wincenty z Granowa kasztelan nakielski, Andrzéj z Prochocic starosta wielkopolski i Dunin ze Skrzynna notaryusz; w imieniu księcia litewskiego Aleksandra Witołda: szlachcic Butrym i notaryusz Cebulka; w imieniu książąt mazowieckich Scibor Rogala z Sękocina i Plichta marszałkowie. Cesarz Wacław rzadko trzeźwy (raro sobrius jak mówi Długosz) ujęty pieniędzmi Krzyżaków, podpisał wyrok, noszący na sobie cechę, raczéj bezwstydnego żartu, niż jakiéj takiéj sprawiedliwości. Chciał ni mniéj, ni więcéj, jak tylko, żeby przedmiot sporu, to jest ziemia Dobrzyńska oddaną mu była w zastaw dopóty, dopóki on nie roztrzygnie komu się rzeczywiście należy. W takiéj pretensyi dodał śmieszniejszy jeszcze warunek, aby Polacy, unikając drażnienia Krzyżaków, nie wybierali sobie na przyszłość królów z domu książąt litewskich, ale kogobądź z książąt zachodnich. Poselstwo polskie, dowiedziawszy się uprzednio o takiéj życzliwości dostojnego superarbitra, postanowiło żart odeprzeć żartem. Stawiło się na zamku celem wysłuchania jego wyroku, lecz zaledwie dał rozkaz odczytania im sentencyi po niemiecku, Polacy jeden za drugim zaczęli z sali wychodzić. „Co to znaczy?“ — zawołał zdziwiony monarcha. — „Najjaśniejszy panie!“ odparł któryś z posłów, nie-