Strona:Karlinscy.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KARLINSKI.

Nie! (odpycha ją)

MARYA (u nóg jego).

O bądź litościw, niech Bóg serce zmiękczy!

KARLINSKI.

Nie! (odtrąca ją.)

RYCERZE.

Wodzu — nad synem litości!

KARLINSKI (gromkiem głosem.)

Nie!... milczcie
Jak głazy! hańby błagalnicy polskiej — (do posłów)
Precz stąd — oddane będzie za dziś — jutro!...

KARLINSKA (zrywa się i mówi do posłów)

Za naszych synów śmierć i pokuszenie!
Za naszą córek sromotę i żałość!
Za naszych matek rozpacze bezbrzeżne!
Za naszych ojców posiwiałe głowy!
Za lud — za całą Polskę bolejącą
Nie ja — to cała Polska was przeklina!
Bądźcie przeklęci! przeklęci!! przeklęci!!!
Niech piorun z nieba w prochy was rozsypie,
Niech wasze państwo jak orzeł z złamanem
Skrzydłem przez wieki pełza jako węże!
Niech siłę wasze potrącą oręże!
Niech wasze dzieci — zaraza wydusi!
A w mękach skonać — obyście nie mogli!!
By świat urągał wam przez wieki całe,
Przekleństwo miotam na was z piersi głębi
Tak ołowiane — jak krew co się kłębi
Pod matki sercem — sto razy przeklęci!
Bądźcie przeklęci! przeklęci!...