Przejdź do zawartości

Strona:Kamilla Poh.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiem i jak sobie radzisz, co i jak uczysz, czy masz co wolnego czasu i jak go używasz? Nie poddawaj się smutkowi — wytrwaj — nie mów sobie z góry, że to nie podobna — proś Boga codzień o pomoc, On wszystko może, a cudowną jest moc modlitwy nieraz. Pracuj usilnie; czyż nie warto i pracować i cierpieć, aby bliźniemu tak wiele dobrego zrobić? Nie podawaj jej nic mechanicznej nauki, bo to przytłumia, tylko ustną, bawiącą, rozbudzającą. Niech czyta wiele łatwych książek, niech robi robótki, niech Cię pokocha. Religię zaszczepiaj w jej sercu, ucz myśleć i czuć. Jeśli Bóg Ci pobłogosławi to uczujesz się szczęśliwą, jeśli wszystkie usiłowania będą próżne, to zawsze położysz wielką zasługę przed Bogiem. Kamillciu moja! Twoje życie ciężkie i trudne ciągle, i o ile Ciebie znam, zdaje mi się, że pozostanie ono zawsze życiem pracy i zaparcia się. O, niech Ci Bóg błogosławi, niech wewnętrzną pociechą ozłaca tę trudną drogę, tę Twoją pracowitą i boleśną młodość. Wszystko Twoje złóż w duszy i ofiaruj na ołtarzu ojczyzny. Inni składają krew i życie, my składajmy bole i tęsknoty dusz naszych, a i my coś wybłagamy i my czemś przyczynimy się do życia, do zmartwychwstania najdroższej, najświętszej! Patrz, ile bolów w naszem kole, czy to daremne? — nie; ja myślę, że tak Bóg chce, że to potrzebne. Pracujmy tylko; praca pożyteczna to podobno najprawdziwsze szczęście, a to nam dostało się w udziale Kamilciu, a jak my dożyjem upragnio-