Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Nie żenuj się stryju! Byłeś w swojem prawie!
Frontignac
W pierwszej chwili — przyznaję, zrobiło to na mnie wrażenie.... jak tusz niespodziany na głowę... teraz jednak...
Sebastjan.
Teraz jednak?
Frontignac.
Teraz przyszedłem do siebie... Głodny jestem jednak... niezwykły czuję apetyt...
Sebastjan.
Zupełnie tak jak ja! Widocznie sympatyzujemy ze sobą.
Frontignac (woła)
Dominik!
Dominik (przynosi stolik ze