Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Czas też szybko im upływał... (str. 177).

— I ja tak myślę —- odpowiedział Gedeon. — O ile mi się zdaje, zapas kul i prochu jest znaczny.
— Tak jest — rzekł Penkroff — lecz nie zapomnijmy także zaopatrzyć się w trzodę chlewną, której niema na wyspie Lincolna...
— Ani o zebraniu wysadków, które nam dostarczą wszelkich jarzyn, znanych na starym i nowym lądzie — dodał Harbert.