Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na śniegu. Otóż, jak tylko zgłodniałe zwierzę połknie taką przynętę, lód roztopi się w jego żołądku, a fiszbin, prostując się, przebije ostremi końcami jego wnętrzności. — Sposobu tego używają często myśliwi w Alasce.
— To wyborny pomysł! — rzekł Penkroff.
— Czekajmy więc zimy.
— Tak, czekajmy zimy.
Budowa statku postępowała ciągle i przy końcu miesiąca można już było wnosić z jego kształtów, że będzie się dobrze trzymał na morzu. Penkroff pracował tak gorliwie, że musiał mieć żelazne zdrowie, skoro mu sił nie zabrakło; ale też towarzysze przygotowali mu nagrodę za podjęte trudy. 31 maja doznał tak wielkiej radości, że nie zapomniał jej przez całe życie.
Przy końcu obiadu, gdy marynarz chciał wstać od stołu, aby wrócić do roboty, Gedeon Spilett położył mu rękę na ramieniu, mówiąc:
— Nie śpiesz się tak, Penkroffie. — Zapominasz o wetach.
— Dziękuję, panie Spilett, śpieszę do roboty.
— Wypij przynajmniej filiżankę kawy.
— I za to dziękuję.
— No to może wypalisz fajeczkę?
Penkroff zerwał się nagle i pobladł, gdy reporter podał mu nałożoną fajkę, a Harbert rozżarzony węgiel. Nie mógł wymówić ani słowa, ale pochwycił fajkę i, przyłożywszy do niej węgiel, przytknął usta do cybucha i pociągnął kilka razy.
Niebieskawy wonny dym uniósł się w powietrze, a z poza jego kłębów odezwał się głos wzruszony i radosny:
— Tytoń! Prawdziwy tytoń!!
— Tak, Penkroffie, i do tego wyborny tytoń — rzekł inżynier.
— O wszechmocna Opatrzności! Jakże cudowne są Twoje dzieła — rzekł wzruszony marynarz. — Teraz niczego już nie brakuje na naszej wyspie. — I marynarz palił, palił chciwie, rozkoszując się dymem.
— Komuż zawdzięczam to odkrycie? — zapytał nakoniec. — Zapewne tobie, Harbercie?
— Nie, Penkroffie, panu Spilettowi.
— Panie Spilett — zawołał Penkroff i tak silnie przycisnął reportera do piersi, jakby go chciał udusić.
— O! Penkroffie — rzekł nakoniec Gedeon — do wdzięczności twojej równe mają prawo: Harbert, że rozpoznał tę roślinę, Cyrus, że przyrządził tytoń, i Nab, że nie wydał tajemnicy, choć go to wiele kosztowało.

— To też, moi przyjaciele, ja wam wszystkim chciałbym odwdzięczyć się za to i gotówbym oddać za was ostatnią krwi kropelkę.