Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Osobnik schwytany należał do rodzaju, zbliżającego się najwięcej całą postacią do człowieka; kąt twarzy nie o wiele się różnił od tego, jaki przedstawia twarz Australczyków i Hotentotów; słowem, był to orangutang. Jak wiadomo, ten gatunek przechodzi zmyślnością wszystkie inne małpy. Widziano nieraz usługujących do stołu, sprzątających pokoje, czyszczących suknie i obuwie, używających zręcznie noży, widelców i łyżek, a nawet pijących wino... Wiadomo, że Buffon posiadał orangutanga, który długo służył mu wiernie i gorliwie.
Orangutang schwytany był dobrze zbudowany, miał 4 stopy wysokości, pierś szeroką, głowę średniej wielkości, czaszkę okrągławą, nos wydatny, skórę pokrytą włosem miękkim i połyskującym. Oczy jego, trochę mniejsze od ludzkich, wyrażały żywość i pojętność, białe zęby ukazywały się z pod wąsów, a bródkę posiadał niewielką, kręcącą się, jasno-orzechowego koloru.
— Silny i pięknie zbudowany — rzekł Penkroff — i ma tak roztropną minę, że, gdybyśmy umieli mówić jego językiem, możnaby z nim porozmawiać.
— Czy naprawdę pan myśli przyjąć go do służby? — zapytał Nab inżyniera.
— Tak, Nabie, ale nie lękaj się, będzie tylko twoim pomocnikiem.
— Sądzę, że będzie zręcznym do usług, a że wydaje się młodym jeszcze, łatwo go będzie obłaskawić i wytresować bez użycia gwałtownych środków.
Zbliżył się potem do orangutanga i rzekł:
— Cóż kochanku, dobrze ci tutaj?
Orangutang odpowiedział mruknięciem, nie objawiającem złego humoru.
— Chcesz więc przyłączyć się do naszej kolonji i wejść do służby pana Cyrusa?
Małpa mruknęła powtórnie.
— I nie wymagasz innego wynagrodzenia nad dostateczną ilość żywności?
Trzecie mruknięcie orangutanga.
— Zdaje się, że nie jest bardzo rozmowny — powiedział Gedeon.
— Tem lepiej! — zawołał Penkroff. — Małomówni służący są zwykle najlepsi. Zresztą ten nie wymaga zasług.
— Czy słyszysz kochanku? Z początku nie dostaniesz żadnych zasług, ale później, jeśli na to zasłużysz, damy ci dwa razy tyle.
Tym to sposobem przybył do Granitowego pałacu nowy mie-