Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Zatrzymano się tu na pół godziny... (str. 134).

— Nie widzę w tem nic dziwnego — rzekł Gedeon. — Widać, że ktoś w naszej nieobecności wszedł do mieszkania i ściągnął za sobą drabinę.
— Ktoś! Ale kim on jest, ten ktoś?
— Zapewne myśliwym, z którego strzelby wypadło owo ziarnko śrutu, znalezione przez ciebie w mięsie pekary. To jedno przypuszczenie staje się prawdopodobne.