Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naprzód stosownie do życzenia inżyniera zapisywano nazwy zatoki Unji, zatoki Washingtona i góry Franklina, oznaczając niemi wskazane już przez niego miejscowości.
— Teraz — rzekł reporter — według mego zdania, wartoby nazwać półwysep, wybiegający w morze od południowo-zachodniej strony, półwyspem Wężowatym, a zakończający go przylądek w kształcie zakręconego ogona gadu, przylądkiem Gadu (Reptile-End).
— Zgoda — rzekł inżynier.
— Ten zaś drugi kraniec wyspy — rzekł Harbert — tak podobny do otwartej paszczy, nazwijmy zatoką Rekina (Shark-gulf).
— Dobrze pomyślane — zawołał Penkroff. — A dla uzupełnienia obrazu, niech dwie części paszczy noszą nazwę przylądka Szczęki (Mandible cap).
— Wszakże są tam dwa przylądki — rzekł reporter.
— Nic to nie szkodzi — odrzekł Penkroff — będziemy mieli dwa przylądki Szczęki, północny i południowy.
— Już zapisane — powiedział Gedeon Spilett.
— Trzeba teraz ochrzcić cypel na południowo-wschodniej stronie wyspy — rzekł Penkroff.
— Czyli kraniec zatoki Unji — poprawił go Harbert.
— Niech się nazywa Szpony — zawołał Nab, chcąc być także chrzestnym ojcem jakiejś części wyspy.
Trzeba przyznać, że Nab wyborną znalazł nazwę, gdyż rzeczywiście ten przylądek podobny był bardzo do potężnych szponów fantastycznego zwierza, którego całe ciało wyobraża wyspa swem dziwacznem ukształtowaniem.
Rzeka, dostarczająca kolonistom wody słodkiej, przy której zostali wyrzuceni z balonu, została nazwana rzeką Miłosierdzia (Mercy). Tym sposobem składali podziękowanie Opatrzności.
Nadbrzeżna wysepka otrzymała nazwę wysepki Wybawienia (Safety—Island).
Płaszczyznę, wieńczącą wysokie granitowe mury ponad Kominami, z której można było objąć wzrokiem całą wielką zatokę, nazwano płaszczyzną „Pięknego widoku”.
Nakoniec nieprzejrzany las, pokrywający półwysep Wężowaty, otrzymał nazwę lasu (Far—West) Dalekiego Zachodu.
Wszystko więc było skończone, i koloniści mieli już schodzić z góry Franklina, aby powrócić do Kominów, gdy Penkroff zawołał:
— Jacy też z nas roztrzepańcy.
— Dlaczego? — zapytał Gedeon Spilett, zamykając notatnik.
— A nasza wyspa! Zapomnieliśmy ją ochrzcić.
Harbert miał już doradzić, aby jej nadano imię inżyniera, na co jego towarzysze zgodziliby się chętnie, gdy Cyrus Smith powiedział: