rudawe faworyty. Oko żywe i spokojne zarazem bystre rzucało spojrzenia; widać było, że nawykł jednym rzutem chwytać wszelkie najdrobniejsze nawet szczegóły. Zdrów i silnie zbudowany, zahartował się w różnych klimatach, jak kawał stali w zimnej wodzie.
Cyrus Smith i Gedeon Spilett przed dostaniem się do niewoli znali się tylko ze słyszenia; zbliżeni jednaką niedolą, poznawszy się, pokochali się bardzo i jedną tylko żyli myślą, do jednego zmierzali celu — uciec z Richmondu i, wróciwszy do armji Granta, znów walczyć o nierozdzielność Unji. Postanowili sobie zatem nie pomijać żadnej przyjaznej sposobności. Ale choć w mieście byli zupełnie swobodni, Richmond jednak był tak ściśle strzeżony, że ucieczka była prawie niemożliwa.
Gdy tak rozmyślali, przybył do Richmondu wierny i pełen nieograniczonego poświęcenia służący Cyrusa Smitha. Był to murzyn, urodzony w posiadłości inżyniera, z rodziców niewolników, którego Cyrus Smith wyzwolił oddawna. Choć wyzwolony, murzyn nie chciał opuścić pana, którego kochał nad życie. Był to człowiek trzydziestoletni, silny, zręczny, rzutny, pojętny, rozumny, łagodny, spokojny, niekiedy nawet naiwny, dobry, usłużny i zawsze uśmiechnięty. Nazywał się Nabuchodonozor, ale przez skrócenie wołano go: Nab.
Dowiedziawszy się, że ukochany pan jego dostał się do niewoli, niezwłocznie opuścił rodzinne strony, udał się do Richmondu i, dzięki odwadze, zręczności i przebiegłości, nareszcie z narażeniem życia dostał się do oblężonego miasta. Niepodobna wyrazić słowami radości Cyrusa Smitha i poczciwego Naba, gdy się znów połączyli.
Jednakże łatwiej było dostać się do Richmondu, niźli wyjść z niego, gdyż więźniowie federalni nader surowo byli strzeżeni — tylko jakaś nadzwyczajna okoliczność mogła ucieczkę uczynić możliwą, a taka nie nastręczała się wcale, i nie można jej było wymyśleć.
Oblężenie nie ustawało, a jeżeli więźniowie gorąco pragnęli uciec i wrócić do armji Granta, niektórzy z oblężonych również gorąco życzyli sobie wydostać się z miasta i połączyć się z wojskami separatystów. Do takich należał Jonatan Forster, zapalony separatysta. Ale ani więźniowie, ani federaliści nie mogli przedrzeć się przez szeregi wojsk północnych. Gubernator Richmondu już oddawna nie mógł się porozumiewać z jenerałem Lee, zawiadomić go o smutnem położeniu miasta i zewezwać posiłków. Wtedy to Jonatan Forster umyślił puścić się balonem i tym sposobem dostać się do obozu separatystów. Gubernator dał mu żądane upoważnienie. Urządzono balon i oddano go do rozporządzenia Jonatana Forstera, który zamierzał wziąć z sobą pięciu towarzyszów na tę powietrzną wędrówkę. Mieli zabrać z sobą broń dla obrony w razie napadu ze strony federalistów po opuszczeniu się balonu i zapas żywności na wypadek, gdyby podróż ich powietrzna miała się przedłużyć.
Wzniesienie się balonu oznaczono na 18 marca w nocy, a For-
Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/017
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.