Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 235 —

W trzy minuty był już w willi pana Fogga.
Wpadł do pokoju bez tchu, nie mogąc słowa wymówić.
— Co się stało? — spytał pan Fogg.
— Mój panie... — bełkotał Passepartout — ślub... niemożliwy.
— Niemożliwy?
— Niemożliwy na jutro.
— Dlaczego?
— Bo jutro niedziela!
— Poniedziałek, — zaoponował Fogg.
— Nie... dziś jest sobota.
— Sobota? Niepodobna!
— Tak! Tak! — krzyczał Passepartout. Omyliłeś się pan o jeden dzień! Przybyliśmy o 48 godzin za wcześnie, ale zostaje już tylko dziesięć minut!
Passepartout złapał swego pana za rękaw i pociągnął go z niezrównaną siłą.
Filip Fogg, uniesiony w ten sposób z pokoju, nie miał czasu na namyślanie się, wyszedł z domu, wskoczył do powozu, obiecał sto funtów furmanowi i po przejechaniu dwóch psów, rozbiciu pięciu powozów, przybył do Klubu.