Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 96 —

— Panie, trzeba mnie opuścić! To z mojego powodu jest pan ścigany! To za to, że mnie pan ocalił!
Filip Fogg odpowiedział, że to byłoby niemożliwe. Ścigany za porwanie ofiary! Oskarżyciele nie odważyliby się o to skarżyć. Prawo angielskie zabrania palić żonę wraz mężem.
Dodał przytem na uspokojenie, że nie opuści pani Andy, dopóki nie umieści jej w Hong Kongu
— Ależ parowiec odchodzi w południe — zauważył Passepartout.
— Przed południem będziemy na brzegu, — odpowiedział spokojnie niewzruszony niczem dżentelmen.
Było to powiedziane tak stanowczym tonem, że Passepartout nie mógł się powstrzymać od wypowiedzenia sobie tych słów.
— Do licha! to jest pewne! Przed południem będziemy na brzegu!
O godzinie wpół do dziewiątej, drzwi przyległego pokoju otwarły się.
Była to sala audjencyjna, do której wprowadził więźniów policjant. Siedziało tam i stało dużo publiczności.
Pan Fogg, pani Anda i Passepartout usiedli na ławce naprzeciwko fotelów sędziego i ławników.