Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/400

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kai-Kumu wyszedł ze swej chaty, otoczony przez głównych naczelników pokolenia, i usiadł na wzniesieniu pośrodku twierdzy. Tłum krajowców o kilka sążni w tyle tworzył półkole, pogrążony w milczeniu. Na znak Kai-Kumu, jeden z wojowników skierował się ku Ware-Atona.
— Nie zapomnij! — szepnęła lady Helena mężowi.
Glenarvan przycisnął żonę do serca. W tej chwili Marja Grant, zbliżywszy się do Johna Manglesa, rzekła:
— Lordzie i lady Glenarvan! Jeżeli słusznem jest, aby żona ginęła z ręki męża dla uchronienia się od strasznej przyszłości, to z równem prawem i dla tej samej przyczyny narzeczona powinna ginąć z ręki narzeczonego. Johnie, w tej uroczystej chwili mogę się zapytać: czy nie jestem oddawna twoją narzeczoną w głębi twego serca? Czy mogę liczyć na ciebie, kochany, jak lady Helena na lorda Glenarvana?
— Marjo! — zawołał zrozpaczony młody kapitan. — Droga Marjo...
Nie mógł dokończyć; rogoża się podniosła i zaprowadzono więźniów do Kai-Kumu. Kobiety zrezygnowane poddały się swemu losowi, mężczyźni ukrywali cierpienie pod maską spokoju, będącego dowodem energji nadludzkiej.
Stanęli przed wodzem nowo-zelandzkim, który nie zwlekał z rozpoczęciem sprawy.
— Zabiłeś Kara-Tetego — rzekł do Glenarvana.
— Tak jest — odpowiedział lord.
— Umrzesz jutro, o wschodzie słońca.
— Sam? — zapytał Glenarvan, z bijącym gwałtownie sercem.
— Ach! czemuż życie naszego Tohonga droższe jest, niż wasze! — zawołał Kai-Kumu, a w oczach jego widniała żałość dzika.
W tej chwili powstał ruch pomiędzy krajowcami. Tłum rozsunął się, przepuszczając okrytego potem i upadającego ze znużenia posłańca.
Kai-Kumu zapytał go po angielsku, pragnąc widocznie, aby więźniowie wiedzieli, o co idzie:
— Wracasz z obozu Europejczyków?
— Tak jest — odpowiedział Maorys.
— Widziałeś naszego Tohonga?
— Widziałem.
— Czy żyje?
— Nie żyje, rozstrzelali go Anglicy.
Był to wyrok na Glenarvana i jego towarzyszów.
— Wszyscy umrzecie jutro o wschodzie słońca! — krzyknął Kai-Kumu.
Tak więc jednakowy los czekał nieszczęśliwych więźniów. Lady Helena i Marja Grant wzniosły dziękczynny wzrok ku niebu.