Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/389

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Na widnokręgu ukazywały się od czasu do czasu błyskawice... (str. 293).

Łodzie zapędziły się w gęstą chmurę białej pary, która lśniącem sklepieniem układała się ponad rzeką. Na brzegach setki tryskających wgórę gejzerów wyrzucały to masę pary, to rozlewając się w płynne kolumny, sprawiały wrażenie wodotrysków i wodospadów, urządzonych ręką ludzką. Zdawało się, że jakaś maszyna kieruje podług swej woli perjodycznemi rzutami źródeł. Wody i pary, zawarte w powietrzu, mieniły się w słońcu tęczowemi barwami.

W tem miejscu Waikato płynęła łożyskiem wrzącem bezustannie pod działaniem ogni podziemnych. Nieopodal jeziora Rotorua, od