Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Bynajmniej — odpowiedział lord Glenarvan — woły i konie nasze mocno są strudzone, a zresztą jutro o świcie puścimy się w dalszą drogę.
Była wtedy godzina dziewiąta. Księżyc zbliżał się do widnokręgu i rzucał już promienie ukośne, ginące we mgle. Robiło się coraz ciemniej. Podróżni wjechali na szerokie ulice miasteczka, pod przewodnictwem Paganela, który zdawał się zawsze doskonale znać to, czego nigdy nie widział. Instynkt prowadził go prosto do hotelu Campbell's North British.
Konie i woły umieszczono w stajni, wóz zatoczono do szopy, a podróżni weszli do pokojów dość przyzwoicie urządzonych. O dziesiątej wszyscy zasiedli do stołu, który Olbinett obrzucił wprawnem swem okiem. Paganel z Robertem wrócił z wycieczki po mieście i w nader krótkich wyrazach opowiedział swe nocne wrażenia. Nic nie widział.
A jednak ktoś mniej roztargniony byłby spostrzegł pewien ruch na ulicach miasta; tu i owdzie zbierały się gromadki ludzi, ciągle wzrastające; rozmawianno[1] przed sieniami, jedni drugich wypytywali o coś z trwogą niekłamaną; czytano głośno jakieś gazety z dnia dzisiejszego, robiono uwagi, sprzeczano się, objaśniano. Wszystko to nie mogło ujść baczności choć cokolwiek uważnego dostrzegacza. Paganel wszakże nic nie spostrzegł.
Major jednak, choć nie wychodził nawet z hotelu, spostrzegł i zrozumiał, że coś kłopotało mieszkańców miasteczka. Po dziesięciu minutach rozmowy z gadatliwym oberżystą, Dicksonem, wiedział już o wszystkiem - ale nie powiedział ani słówka. Tylko, gdy po skończonej wieczerzy lady Glenarvan, Marja Grant i jej brat Robert udali się na spoczynek, Mac Nabbs zatrzymał swych towrzyszów[2] i rzekł:
— Znani są już sprawcy zbrodni, popełnionej na drodze żelaznej w Sandhurst.
— Czy ich schwytano? — żywo zapytał Ayrton.
— Nie — odpowiedział major, zdając się nie zwracać uwagi na porywczość pytania, dającego się łatwo usprawiedliwić okolicznościami.
— Tem gorzej — dodał Ayrton.
I komuż tedy — zapytał Glenarvan — przypisują tę zbrodnię?
— Czytaj — odrzekł major, podając lordowi G1cnarvan numer Australian and New - Zealand Oazette — a zobaczysz, że nie mylił się inspektor policji.
Glenarvan przeczytał głośno ustęp następujący:

„Sydney, 2-go stycznia 1866 r. Wiadomo, że w nocy z 29 na 30-ty grudnia roku zeszłego zdarzył się straszny wypadek na moście Camden, o pięć mil od stacji Castelmaine, na drodze żelaznej, wiodącej z Melbourne do Sandhurst. Pociąg pośpieszny, wychodzący o 11

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – rozmawiano.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – towarzyszów.