Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzebujemy zbaczać ani trochę, a przekonamy się przynajmniej, czy Britannia nie pozostawiła tam jakiego śladu swego rozbicia.
— O niewierny majorze — zawołał Paganel — o to ci idzie!
— Idzie mi o to, żebyśmy nie potrzebowali wracać, jeśli przypadkiem i Australja zawiedzie nasze nadzieje.
— Pochwalam tę przezorność — rzekł Glenarvan.
— A ja jej nie ganię — mówił Paganel.
— A więc, kapitanie — mówił dalej Glenarvan — podążaj ku wyspom Tristan d’Acunha.
— Natychmiast — odpowiedział kapitan i wybiegł na pokład dla dania rozkazów, a tymczasem Robert i Maria Grant żywo wynurzali swą wdzięczność lordowi.

W chwilę potem Duncan, oddalając się od wybrzeża amerykańskiego i płynąc szybko na wschód, pruł fale oceanu Atlantyckiego.




XXVIII.

TRISTAN D’ACUNHA.


Gdyby jacht ściśle się był trzymał linji równika, to sto dziewięćdziesiąt sześć stopni, dzielących Australję od Ameryki, albo raczej przylądek Bernuili od przylądka Corrientes, wynosiłyby jedenaście tysięcy siedmset sześćdziesiąt mil morskich (4900 lieues); lecz na trzydziestym siódmym równoleżniku te sto dziewięćdziesiąt sześć stopni (z powodu kształtu globu) znaczą tylko dziewięć tysięcy czterysta ośmdziesiąt mil (4000 lieues). — Od wybrzeża amerykańskiego do Tristan d’Acunha liczą 2100 mil (896 lieues); jest to odległość, którą John Mangles spodziewał się przebyć w dniach dziesięciu, jeśli wschodnie wiatry nie opóźnią biegu jachtu. Ku wielkiemu jego zadowoleniu, pod wieczór wiatr znacznie się uspokoił, a Duncan na morzu zupełnie spokojnem miał sposobność okazania swych niezrównanych przymiotów.
Tego samego jeszcze dnia na pokładzie wszystko wróciło do dawnego porządku. Z wód oceanu Spokojnego okręt przepłynął na wody Atlantyku, z małą barwy różnicą bardzo do tamtych podobne. Żywioły uciszone sprzyjały zupełnie podróży. Ocean był spokojny, wiatr z przyjaznej wiał strony, a przytem żagle, pod wiatr zachodni rozpięte, dzielnie wspierały parę w kotle nagromadzoną.
Szybko ta podróż przeszła bez żadnego wypadku; z ufnością wyglądano brzegu australijskiego. Rozmawiano o kapitanie Grancie, jakgdyby jacht płynął na pewno do portu, z którego miał go zabrać; już nawet przygotowano dla niego kajutę i wyznaczono miejsca dla